Moim postanowieniem na bieżący rok było odwiedzenie (i zrecenzowanie na blogu) jak największej ilości portów lotniczych w Polsce. Choć jeszcze na początku stycznia nie byłem pewien, czy to faktycznie słuszny kierunek, dostałem od losu dość
wymowny znak, który nie pozwolił mi pozostać obojętnym...
Naturalnym celem wydało się
lotnisko w Radomiu, nazywane złośliwie "lotniskiem widmo". Przyszłość portu lotniczego na Sadkowie wydawała się dość niepewna pomimo pięknego budynku i ogromu pracy włożonego w jego rozwój, więc wolałem
odbyć z niego lot do Gdańska raczej prędzej niż później.
Ilość pozytywnych komentarzy, które pojawiły się pod postem, utwierdziła mnie w przekonaniu, że porty regionalne budzą duże zainteresowanie wśród czytelników.
Na liście moich życzeń znalazło się lotnisko w Zielonej Górze, które zaczęło mnie niesłychanie fascynować, choć o samym mieście wiedziałem niewiele.
|
Najnowszy slogan reklamowy województwa, niewidoczny na banerze przed terminalem, wyjątkowo przypadł mi do gustu - "Lubuskie - warte zachodu". A ta wizyta wymagała ode mnie sporo zachodu! |
W Polsce funkcjonuje 13 lotnisk cywilnych, z których wykonywane są połączenia regularne. Dla porównania, w Norwegii jest ich aż 60 (choć znalazłem dane mówiące o jeszcze większej liczbie). Według większości ekspertów, "magicznym" progiem rentowności jest obsługiwanie 500 tysięcy pasażerów rocznie.
Pomijając kwestie dotacji w Norwegii oraz tego, że część kosztów jest stała niezależnie od wielkości lotniska (np. konieczność posiadania służb ratunkowych), częstym problemem pozostaje przecenienie możliwości miasta, w okolicy którego znajduje się lotnisko, oraz megalomania.
W Skandynawii lotniska bywają dotowane, gdyż w wielu sytuacjach stanowią jedyne sensowne połączenie danej okolicy z resztą kraju. Takie lotniska to coś zupełnie innego, niż to, do czego przywykliśmy w Polsce - często to jeden prosty budynek zawierający wszelkie niezbędne wyposażenie. Taka konstrukcja zwiększa efektywność, jednocześnie obniżając koszty, co jest kluczem do sukcesu dla mniejszych portów lotniczych.
|
Hala przylotów jest stosunkowo dużej wielkości i mieści w sobie toalety, kilka rzędów ławek, zdjęć regionu... |
|
...a także karuzelę do bagażu |
|
Oczekujący na przylatujących mogą poczekać na komfortowych, skórzanych fotelach |
I właśnie efektywność oraz funkcjonalność to słowa-klucze portu w Zielonej Górze, które uchroniło się od bycia realizacją czyichś osobistych ambicji. Zamiast tego, perfekcyjnie spełnia przypisaną mu rolę, co ma wpływ na dość pozytywne rokowania finansowe na przyszłość i szansę osiągnięcie rentowności poniżej progu pół miliona pasażerów.
Jestem gorącym zwolennikiem teorii, że przy odpowiednim planowaniu, nawet niewielkie lotniska mogą przynosić zyski i przyczyniać się do rozwoju regionu, dlatego port w Babimoście tak mnie zaintrygował. Czyżby miał już wkrótce stać się przykładem na poparcie mojej tezy?
Niestety wycieczki do niego nie mogłem odbyć bez zaliczenia nocy w województwie lubuskim, gdyż obsługuje ono wyłącznie jeden lot w ciągu dnia - do Warszawy:
Wziąłem sobie jednak do serca hasło promujące województwo - "Lubuskie - warte zachodu" i z przyjemnością skorzystałem z zaproszenia portu lotniczego w Zielonej Górze, by napisać relację z lotu do Warszawy.
Mój śmiały plan podróży, który zakładał lot i powrót najbliższym samolotem, po zaledwie kilku godzinach, nieznacznie się skomplikował, gdy udało mi się dostać bilety w dobrej cenie na
DreamTour w Budapeszcie tego samego dnia.
Po krótkim locie z warszawskiego Okęcia i kilkugodzinnym pobycie w najbardziej wysuniętym na zachód województwie naszego kraju, przyszła pora na doświadczenie, którego z niecierpliwością oczekiwałem od kilku miesięcy.
|
Bardzo doceniam dbałość o szczegóły, a wywieszenie logo LOTu oraz oznaczenie nim stanowisk odprawy jest na to dobrym przykładem |
Jak wspominałem, lotnisko ustrzegło się megalomanii. Główny hol mieści dwa stanowiska odprawy biletowo-bagażowej, toalety oraz stoisko wypożyczalni samochodowej Avis.
Swoją drogą warto nadmienić, że przed terminalem znajduje się bezpłatny parking, czym w Polsce, oprócz Zielonej Góry, może pochwalić się niewiele lotnisk, a są nimi m.in. Radom oraz Rzeszów.
|
Rozmiary parkingu są w zupełności wystarczające, szczególnie zważywszy na busy skorelowane z lotami w cenie zaledwie 10 zł od osoby. Jak na odległość do centrum (ok. 35 km) to dość atrakcyjna cena |
Tuż obok wejścia znajduje się (aktualnie nieużywane) stoisko, które mogłoby pełnić rolę wypożyczalni samochodowej lub informacji turystycznej (widoczne po prawej).
|
Niewielka odległość od parkingu na szczęście nie przeszkodziła w umieszczeniu w budynku wózków do bagażu |
Choć nie funkcjonuje żaden sklep ani punkt gastronomiczny, ustawiono maszynę vendingową oraz automat z ciepłymi napojami, które są w zupełności wystarczające przy aktualnym ruchu.
Oczywiście znajdziecie też stoliczki i kilka ławek oraz duży plakat z okazji podróży miejskiej dumy - klubu żużlowego Falubaz. Nie udało mi się uchwycić dobrego zdjęcia tej części holu ze względu na zbyt wielu przesiadujących tam pasażerów.
Na sąsiednim stojaku z prasą zaskoczyła mnie różnorodność materiałów; oprócz broszur reklamowych w kilku językach, znalazłem również profesjonalne magazyny o lotnictwie!
|
Na którym innym lotnisku przeczytacie za darmo branżowe czasopisma, a nie tylko lotniskowe "reklamówki"? |
Za uchylonymi drzwiami po prawej stronie znajduje się kontrola bezpieczeństwa. Lotnisko jest niewielkich rozmiarów, a drogę od wejścia, poprzez nadanie bagażu i kontrolę bezpieczeństwa, po zajęcie miejsca w strefie odlotów można pokonać w dosłownie 10 minut.
O takim luksusie na innych lotniskach można tylko pomarzyć! Jest to szczególnie cenne w przypadku wczesnych odlotów, w godzinach porannych, gdy każde 10 minut dodatkowego snu jest na wagę złota.
|
Kontrola bezpieczeństwa znajduje się bezpośrednio za uchylonymi drzwiami |
Pomimo widocznej na zdjęciu tabliczki z napisem "przyloty", w rzeczywistości są one obsługiwane w nowym budynku, którego wnętrze mieliście okazję zobaczyć na początku wpisu.
|
Nowoczesny budynek hali przylotów umożliwia obsługę lotów również spoza strefy Schengen. Położony jest ok. 50 metrów od głównego budynku lotniska |
Po przejściu kontroli bezpieczeństwa, wychodzimy wprost na szeroki korytarz prowadzący do drzwi wyjściowych do samolotu (widocznych po prawej stronie zdjęcia). W tej części znajdują się również toalety.
|
Część za szybą, widoczna w tle, to dawna strefa przylotów, aktualnie nieużytkowana |
Obok, na prawo od taśmy ze skanerem bagaży, znajduje się druga, większa poczekalnia...
|
Pomieszczenia są dobrze doświetlone dzięki dużym oknom z widokiem na pas startowy |
...a w niej sporych rozmiarów model Boeinga 767 - dawnego trzonu floty dalekodystansowej naszego rodzimego przewoźnika - PLL LOT.
|
Widoczny w tle akcent przypomina o bogatym, wojskowym rodowodzie lotniska w Babimoście, które odwiedził nawet Jurij Gagarin za czasów istnienia 45. Pułku Lotnictwa Myśliwsko-Bombowego |
|
Lim-6R (licencyjna wersja radzieckiego MiG-a 17) o numerze bocznym 627 pełnił służbę rozpoznawczą. Ostatnie samoloty tego typu wycofano z polskiej armii w 1992 roku |
|
Ilość miejsc w hali odlotów była wystarczająca, by każdy pasażer mógł komfortowo oczekiwać na odlot. Choć nie było w niej niczego nadzwyczajnego, spełnia swą rolę i sprawia wrażenie czystej oraz zadbanej.
Jedynym mankamentem są w znacznej części przestarzałe i wyblakłe plakaty na ścianach, które można by zastąpić nowszymi zdjęciami z lotniska lub regionu. Może to dobry pomysł na kolejny konkurs, które port lotniczy w Babimoście organizuje całkiem często? ;-)
Kilkanaście minut po 5. ogłoszono boarding na nasz lot o 5:45, drzwi na płytę lotniska zostały otwarte i terminal szybko opustoszał. O ile po przylocie poprzedniej nocy do terminala przewieziono wszystkich autobusem, tym razem do samolotu szliśmy na piechotę.
Nie jest to problemem, gdyż do przejścia było ok. 50 metrów, w czasie których mogłem pstryknąć kilka dobrych zdjęć maszyny w unikatowym malowaniu "Tel Awiw i Jerozolima - dwa miasta, jedna podróż". Promuje ono loty PLL LOT do Izraela z Gdańska, Poznania, Lublina oraz Wrocławia.
Rejsy do Zielonej Góry obsługuje turbośmigłowy Bombardier Dash Q400 - najnowocześniejszy na rynku samolot turbośmigłowy, zdolny do uzyskiwania na trasach krajowych czasu przelotu zbliżonego do "jeta".
|
Jeśli macie więcej niż 1.70 m, pamiętajcie schylić głowę przy wsiadaniu. Nie pytajcie skąd wiem... ;-) |
Maszyna ta oferuje 78 miejsc w układzie foteli 2+2. Dla porównania, Saab 340 linii Sprint Air (poprzedniego wykonawcy lotów do Warszawy) dysponował raptem 33 siedzeniami w układzie 1+2.
|
Ciemność za oknem wynika z faktu, iż zdjęcie zrobiłem kilka godzin wcześniej, po locie do Zielonej Góry. Pasażerów było tylu, że nie wszyscy zmieścili się do autobusu i niektórzy musieli czekać na drugi kurs. Postanowiłem produktywnie wykorzystać ten czas, fotografując kabinę |
Choć minusem Dashy jest niewielka ilość miejsca w schowkach bagażowych nad głową, fotele to wynagradzają i okazały się zaskakująco miękkie i wygodne. Nie mam też najmniejszych zarzutów co do miejsca na nogi, pomimo swoich 185 cm wzrostu.
|
Wyprofilowanie foteli zapewnia wygodne oparcie dla pleców i głowy |
Jak się okazało na pokładzie, w identyczny sposób do mojego planu operują załogi obsługujące loty do Zielonej Góry, tj. lecą wieczornym rejsem z Warszawy, odpoczywają kilka godzin, a następnie wykonują powrotny lot do stolicy. Jakież było więc zdziwienie przesympatycznej szefowej załogi pokładowej, gdy rano zobaczyła mnie ponownie w samolocie!
W trakcie przelotu serwowane są wafelki Prince Polo, które stały się znakiem rozpoznawczym LOTu, kwaśne żelki Frugo, a także kubeczek wody mineralnej.
|
Cieszę się, że "książęcy" wafelek zagościł na dobre na pokładach maszyn spod znaku żurawia. Nie spotkacie go w żadnej innej linii |
Największym zaskoczeniem na locie LO3984 do Zielonej Góry była dla mnie frekwencja - ok. 70 osób, czyli niemal pełen samolot, wobec spodziewanych przeze mnie kilkunastu. Byłem do tego stopnia zaskoczony, że gdy wydrukowałem kartę pokładową z numerem sekwencji 70 (numer jako który podróżny dokonałem odprawy), uznałem to za błąd w systemie.
|
W piątek wieczorem ze stolicy do województwa lubuskiego leciało ok. 70 osób, podczas gdy w sobotni poranek na pokładzie rejsu do Warszawy zameldowało się ok. 45 osób. Oba wyniki były dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. |
Czekając w autobusie do samolotu jeszcze na lotnisku im. Chopina, od sympatycznych mieszkańców Zielonej Góry i okolic (których gorąco pozdrawiam!) dowiedziałem się, że bilet lotniczy do Warszawy jest tańszy od kolejowego, co, zważywszy na remonty i liczne objazdy na kolei, ofertę lotniska w Babimoście czyni zwyczajnie zbyt dobrą, by przejść obok niej obojętnie.
|
No i w którym pociągu można liczyć na takie widoki? |
Lotnisko w Zielonej Górze, jako pierwsze lotnisko regionalne w Polsce, zaskoczyło mnie efektywnymi rozwiązaniami, adekwatnymi do aktualnej ilości pasażerów, co ma znaczące przełożenie na obniżenie kosztów.
Trzymam kciuki, by zostało pierwszym lotniskiem w kraju obsługującym poniżej pół miliona podróżnych rocznie, a mimo to przynoszącym zyski województwu - oprócz kulturalnych i gospodarczych, również stricte finansowe.
Przejęcie trasy do Warszawy przez PLL LOT znacząco wpłynęło na poprawę zainteresowania lotami. Pomimo zwiększenia oferowania o ponad 100%, samoloty nie świecą pustkami, co w dużej mierze wynika z umożliwienia bezpiecznych przesiadek (na jednym bilecie, czyli na ryzyko linii lotniczej) na wszystkie połączenia (do Europy, Azji i Ameryki Północnej) z siatki naszego narodowego przewoźnika.
Większy samolot oznacza także możliwość zaoferowania atrakcyjniejszych cen i zmniejszenie zależności istnienia trasy od dotacji.
Tak znacząca poprawa wypełnienia maszyn dobrze wróży na przyszłość. Jako kolejny krok spodziewałbym się lotów czarterowych, wykonywanych z międzylądowaniem w innym z portów, np. w Bydgoszczy czy Szczecinie.
Popyt kreuje podaż, więc, Drodzy Lubuszczanie, wszystko w Waszych rękach! A tak atrakcyjny "dobry uczynek" dla regionu, to przyjemność w czystej postaci, do którego gorąco Was zachęcam ;-)
Zamierzacie skorzystać z oferty lotniska w Babimoście? A może już to zrobiliście? Podzielcie się swoimi wrażeniami!