![]() |
Problem overbookingu dotyczy niemal wyłącznie linii tradycyjnych (jak np. SAS, British Airways czy Air France) |
Gdy przybywamy na lotnisko przed lotem obsługiwanym przez duży samolot, posiadający kilka klas serwisowych (oprócz ekonomicznej również np. klasę ekonomiczną premium, biznes oraz pierwszą), istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo (graniczące z pewnością), że w przypadku niedostatecznej liczby miejsc w klasie ekonomicznej, kilku pasażerów zostanie przeniesionych do wyższej klasy.
Pewnie zastanawiacie się na jakiej podstawie spośród kilkuset osób wybieranych jest tych kilku szczęśliwców, zgadłem? Cóż, nad tym pytaniem głowią się wszyscy, którzy zauważyli opisywane przeze mnie zjawisko i ilu pytających, tyle odpowiedzi.
Powtarzające się najczęściej to:
1) Status w danej linii lotniczej - to całkiem logiczne i oczywiste, że wierny klient, regularnie przynoszący zyski, jest jednym z pierwszych w kolejce do "operational upgrade'u" (czyli podniesienia klasy podróży wynikającego z przyczyn operacyjnych, jak np. overbooking). To dla linii "dwa w jednym" - skoro i tak musieliby przenieść kogoś z klasy ekonomicznej, to przy okazji mogą, bez dodatkowych kosztów, sprawić prezent wiernemu klientowi i ugruntować jego przekonanie o lojalności wobec marki.
![]() |
Miło wreszcie zrobić jakiś użytek z jednej z niezliczonych kart lojalnościowych, które tak chętnie wręczają nam ostatnimi czasy linie lotnicze, butiki czy już nawet sklepy spożywcze. |
3) To tutaj zaczyna się najciekawsze - decyzja pracownika check-in'u. Ten punkt można byłoby rozwinąć na kilkadziesiąt podpunktów i wciąż nie wyczerpać tematu, bo na jakiej podstawie człowiek, z którym zamieniamy raptem kilka słów, może ocenić, kto zasłużył na wyróżnienie?
Bilet w klasie biznes kosztuje na ogół kilka razy więcej niż standardowy, a co za tym idzie, serwis powinien być widocznie lepszy. Dlatego najczęściej do upgrade'u wybierane są osoby, które z wyglądu sprawiają wrażenie kulturalnych, spokojnych i elegancko ubranych.
Oczywiście uśmiech na twarzy oraz grzecznościowy "small talk" to gwarantowane dodatkowe punkty (niesamowite ilu ludzi nie ma pojęcia, jak wiele można osiągnąć za pomocą słów "dzień dobry", "poproszę", "dziękuję" oraz "przepraszam" - nie tylko na lotnisku, ale i poza nim, w całym życiu). Ale w odróżnieniu od "całego życia", na lotnisku i już w powietrzu od decyzji pracowników linii zależy niemal wszystko; miejsce w samolocie, posiłek, który dostaniemy ("Ups! Właśnie skończył się kurczak, którego pan zamawiał"), a nawet poważniejsze sprawy.
wyproszono mężczyznę za "niestosowny komentarz wobec stewardessy". Który komentarz jest stosowny, a który nie? Decyzja należy wyłącznie do załogi.
Mimo wszystko, cytując klasyka, zdecydowanie "warto rozmawiać". Czytałem blogi, których właściciele po sympatycznej wymianie zdań pytali wprost o podniesienie klasy podróży. Dorzućcie do tego informację o ślubie czy tym, że właśnie lecicie na miesiąc miodowy, a na najbliższym locie zamiast soczku w kartoniku macie szanse popijać szampana ;-)
Jeśli jednak wciąż myślisz, że mając na sobie wygodne spodnie od dresu i bluzę z kapturem, masz szanse zaznać luksusów w samolocie za darmo, to niestety muszę Cię zmartwić...
via GIPHY
Udało się Wam kiedyś polecieć w wyższej klasie niż ta, za którą zapłaciliście? Jeśli tak, jakiej taktyki użyliście?
0 komentarze:
Prześlij komentarz