czwartek, 20 sierpnia 2020

Relacja: LOT Warszawa - Zadar klasa ekonomiczna (E195) #LOTNaWakacje

Na swój pierwszy lot po lockdownie musiałem czekać długo, aż do początku lipca. Choć loty krajowe po Polsce odbywały się już od 1 czerwca, ich rozkład mógł pasować co najwyżej do planów niedzielnych turystów. Pomimo sporych chęci, nie udało mi się dopasować do żadnych z moich planów choćby jednego lotu z koronawirusowej siatki LOTu.

Więcej szczęścia miałem z innym projektem naszego narodowego przewoźnika, jakim jest #LOTNaWakacje. Pomimo niepokojącej sytuacji LOTu oraz plotkach o rychłym bankructwie, gdy dostrzegłem możliwość jednodniowej wycieczki do chorwackiego Zadaru, nie zastanawiałem się długo i postanowiłem zaryzykować trochę ponad 100 zł.


Przy wejściu na lotnisko im. Chopina w Warszawie mierzona jest temperatura i sprawdzany dowód, iż jesteśmy podróżnymi (karta pokładowa, potwierdzenie rezerwacji itp.). Znacznie okrojona siatka połączeń oraz wpuszczanie na teren terminalu wyłącznie pasażerów sprawiły, iż wnętrze lotniska wydało się niepokojąco puste i ciche, co z całą pewnością jest rzadkim i osobliwym uczuciem na lotniskach.

Znikomy ruch przekłada się na znikome kolejki do odprawy i kontroli bezpieczeństwa, a także ruch w sklepach wolnocłowych, które były dosłownie puste. Kilkanaście osób zebrało się w foodcourt'cie, ale część zastrzeżona terminalu i tak wyglądała opustoszale jak w środku nocy - przemykały przezeń zaledwie pojedyncze osoby.

Ruch na płycie też raczej umiarkowany - mnóstwo maszyn polskiego narodowego przewoźnika stojących bezczynnie
Zniknęli pasażerowie, ale pojawiły się bardzo ciekawe zdjęcia i plakaty. Część z nich promuje turystykę w Polsce i przedstawia niezwykle atrakcyjne, choć niezbyt znane, miejsca w naszym kraju, podczas gdy na innych znajdziemy kadry z archiwum z okazji 85-lecia istnienia lotniska Chopina. Zwłaszcza te drugie przykuły moją uwagę swoją unikatowością - zdjęcia z uroczystej ceremonii otwarcia portu w 1934 roku z udziałem prezydenta Ignacego Mościckiego, nietypowe scenki rodem z PRL oraz wielkie gwiazdy i osobistości z całego świata rozpoczynające swoją wizytę w Polsce właśnie na płycie stołecznego lotniska. Wszystkie fotografie opatrzone są ciekawymi komentarzami, które dosłownie "chłonąłem od deski do deski". 


Słynna niemiecka aktorka i piosenkarka Marlene Dietrich w 1964 roku
Jak widać, nie tylko pełnokrwiste konie arabskie zwykło przewozić się samolotami ;-)
Pierwsza w historii wizyta urzędującego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Richarda Nixona, w Polsce, 1972 r.
W kolejce do kontroli granicznej nie było oprócz mnie nikogo, a stanowiska kontroli automatycznej były wyłączone. W przeciągu najbliższych 3 godzin odlatywały tylko dwa loty ze strefy non-Schengen, więc była ona (niespodzianka!) zupełnie wyludniona, podobnie jak gate. 


Z lewej strony E195 SP-LNB oczekujący na rejs do Zadaru, z prawej B787-8 Dreamliner SP-LRH
Zacząłem się już zastanawiać, czy nie będę jednym z raptem kilku pasażerów na pokładzie, jednak na ok. 40 minut przed odlotem okolice bramki wypełniły się, a na 20 minut przed rozkładowym czasem odlotu rozpoczął się boarding "strefowy", tzn. najpierw tylna połowa samolotu, dopiero potem przód. 


04.07.2020
Polskie Linie Lotnicze LOT LO8555 #LOTNaWakacje
Warszawa im. Chopina (WAW) - Zadar (ZAD)
Planowy wylot: 10:40
Planowy przylot: 12:40
Długość rejsu: 2 h 
Samolot: Embraer 195 SP-LNB w malowaniu "Grześki"
Klasa ekonomiczna
Miejsce: 12D (okno)


Nie było możliwości szybszego wejścia na pokład dla pasażerów statusowych, a dokumenty były dokładnie sprawdzane. Kilka osób poproszono o włożenie bagaży do sizera, co dotychczas było rzadkością na rejsach PLL LOT.



Gdy wszedłem przez rękaw na pokład maszyny, w środku było już całkiem gwarno i tłoczno, a ogólne wypełnienie samolotu na tym rejsie wyniosło ok. 85%, co jest fantastycznym wynikiem zważywszy na panującą sytuację (COVID-19) oraz fakt, iż sprzedaż biletów rozpoczęła się raptem dwa tygodnie przed rejsem.

Miejsce 12D w rzędzie ewakuacyjnym udało mi się wybrać bezpłatnie przy odprawie online. W odróżnieniu od większości miejsc przy wyjściach ewakuacyjnych, tutaj widok z okna wcale nie był utrudniony i można było rozłożyć stolik. Ilość miejsca na nogi również była bardzo dobra
Procedura boardingu była lekko chaotyczna i zdecydowanie było widać, iż większość podróżnych stanowiły osoby udające się na wakacje. 



Gdy wreszcie udało się zamknąć drzwi i przeprowadzić "safety demo", załoga przeszła po kabinie przypominając o zapięciu pasów i o założeniu maseczki. Jest to trochę jak zabawa w ciuciubabkę; gdy załoga przechodzi, co "sprytniejsi" podciągają maseczki na twarz, by chwilę później zsunąć je na brodę i głośno rozmawiać czy śmiać się.

Lot bombardierem Q400 o rejestracji SP-EQK (pierwszy z lewej) w okolicznościowym malowaniu z okazji 100-lecia Aeroklubu Polskiego był moim marzeniem od dłuższego czasu. Udało się je zrealizować trochę ponad miesiąc później, na początku sierpnia.
Kołowanie do pasa było krótkie, a ze względu na brak kolejki do startu czy lądowania, rozbieg zaczął się bez zatrzymania, od razu po szybkim wjeździe na pas startowym. 


Po chwili byliśmy już w powietrzu podziwiając z powietrza zastygłe w bezruchu stołeczne lotnisko oraz panoramę miasta.


Podczas gdy inne linie lotnicze wykorzystały pandemię jako pretekst do cięcia serwisu pokładowego, LOT postąpił w zgoła odmienny sposób, wyraźnie podnosząc jakość przekąsek. Pojawiły się przekąski (bułka z jabłkiem, jagodzianka, a na niektórych rejsach również pasztecik ze szpinakiem) ze znanej sieci warszawskich piekarni "Putka", słone orzeszki, wafelki "Grześki" (zamiast kultowego, legendarnego "Prince Polo") oraz solone precelki, które niezbyt przypadły mi go gustu. 

Wszystko było podawane z wiklinowych koszyków, co usprawnia proces i wygląda lepiej niż przejazd wózka. Do picia dostępna była wyłącznie niegazowana woda w butelce 0,5l, ku ogromnemu niezadowoleniu co poniektórych podróżnych. Z dwojga złego chyba lepsza niegazowana - przynajmniej nie wybucha i nie oblewa wszystkich dookoła. Standardowe menu płatne (wraz z alkoholami) było dostępne tuż po darmowym poczęstunku.

Być może mam niskie oczekiwania po latach serwisu pokładowego okrojonego do minimum, ale byłem naprawdę pod wrażeniem. Właśnie tak wyobrażam sobie idealny serwis na 1,5-godzinnym locie; drobne przekąski i smaczna, słodka bułka, którą można się nasycić są w zupełności wystarczające i zdecydowanie bardziej zgrabne i adekwatne niż próby podawania "posiłku na ciepło", który przy mocno okrojonym budżecie zapewne byłby niskiej jakości.

Precelki oraz Grześki rozdawane były na samym końcu, gdy już nie spodziewałem się kolejnych "prezentów". Poczęstunek składający się z trzech czy czterech elementów na zaledwie 2-godzinnym rejsie, to standard porównywalny nawet z klasą biznes na niektórych rejsach np. w USA.
Na czas posiłku dozwolone jest zdjęcie maski, toteż nic dziwnego, iż w przypadku niektórych osób posiłek ów znacznie się przeciągnął ;-) 

W trakcie lotu kapitan próbował coś ogłaszać/opowiadać, jednak fatalna jakość dźwięku nie pozwoliła mi zrozumieć ani słowa, a jedynie usłyszeć głośny i irytujący szum z głośników ponad głową.

Przez większość rejsu panowała rozluźniona atmosfera. Większość pasażerów żywo dyskutowała o swoich wakacyjnych planach na wybrzeżu Adriatyku. Pod koniec lotu załoga rozdała chorwackie deklaracje epidemiologiczne. Dwie wypełnione strony A4 są w czasie kontroli granicznej wprowadzane do systemu, co znacząco wydłuża kontrolę. Dużo szybszą i wygodniejszą opcją jest skorzystanie z rejestracji pobytu online. Wbrew powszechnej opinii, formularz ten jest przeznaczony dla wszystkich, nie tylko podróżnych wjeżdżających do Chorwacji samochodami.

Najbardziej spektakularną częścią lotu, oczywiście nie licząc posiłku, było zniżanie do lotniska w Zadarze. Wybrzeże typu dalmatyńskiego, złożone z setek lub wręcz tysięcy pomarańczowych wysp i wysepek okalanych turkusem Adriatyku, zapiera dech w piersiach. Obraz ten jest żywy przed moimi oczami pomimo braku zdjęć, których nie mogłem zrobić ze względu na brudne okno (to się nazywa „szczęście” – inni nie mieli problemu z robieniem zdjęć). A do tego jeszcze góry w oddali!

Podejście do lądowania w Zadarze przez brudne i zaszronione okienko. Widoki były jednak na tyle spektakularne, iż do dziś są żywe w mojej pamięci
Lądowanie na regionalnym, malutkim lotnisku przebiegło zaskakująco gładko, a po chwili byliśmy już przed terminalem, w otoczeniu naprawdę wielu „biz-jetów” i innych prywatnych maszyn. 


Gdy tylko otworzyły się drzwi maszyny, podekscytowany, zmierzający na zasłużone wakacje/urlop, tłum wysypał się na płytę lotniska, a żar lipcowego słońca uderzył mnie prosto w twarz. 


Lotnisko w Zadarze przywiodło mi na myśl port lotniczy w Zielonej Górze. Małe, chorwackie lotnisko może się jednak poszczycić całkiem sporym ruchem lotniczym, przynajmniej w sezonie
 

 Po 20 minutach w kolejce do kontroli granicznej, byłem już wolny i mogłem zacząć poszukiwania autobusu, którego przystanek (bardzo niepozorny, wręcz bez oznaczenia) znajduje się po prawej stronie, tuż obok wyjścia z hali przylotów, obok lotniskowej restauracji na świeżym powietrzu.

Lotniskowa restauracja na świeżym powietrzu
Dotychczas, a przynajmniej przez ostatnie 10 lat, LOT raczej unikał lotów na kierunkach wakacyjnych, starając się nie konkurować bezpośrednio z tanimi liniami oraz liniami czarterowymi. Pandemia COVID-19 wywróciła jednak rynek lotniczy do góry nogami, pozbawiając sensu dotychczasowe strategie większości przewoźników. 

Prywatne samoloty "na wyciągnięcie dłoni"
Czy pandemiczny eksperyment LOTu, który przyniósł zaskakująco pozytywne efekty zważywszy na wszystkie okoliczności (pandemia, ograniczenia w ruchu lotniczym, strach ludzi przed podróżowaniem oraz trudna sytuacja finansowa wielu z nich), zaowocuje w przyszłości zażartą konkurencją na wakacyjnych trasach? Dla pasażerów byłoby to atrakcyjne nie tylko ze względu na komfort podróży LOTem, który ostatnio znacząco się poprawił, ale przede wszystkim za sprawą większej konkurencji między przewoźnikami, która dla podróżnych zwykle oznacza szersze możliwości i niższe ceny.

Co sądzicie o akcji #LOTNaWakacje - czyżby w tym rzekomym szaleństwie jednak była, i to całkiem skuteczna, metoda?

Udostępnij:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Copyright © Odlotowe Podróże | Powered by Blogger
Design by SimpleWpThemes | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com