wtorek, 8 września 2020

Zwiedzanie: chorwacki Zadar, serbska pljeskavica, szwajcarskie ceny

Miasto nie spełniło pokładanych przeze mnie w nim nadziei. Nie jestem fanem zwiedzania muzeów latem, gdy upał przekracza 30 stopni. Uwielbiam za to włóczyć się uliczkami starego miasta podziwiając lepiej lub gorzej zachowane budynki i lokalny koloryt. 


Na podstawie zdjęć w Google Grafika, chorwackie miasteczko wydaje się idealne na tego typu  jednodniową wycieczkę. W jego centrum spędziłem raptem niewiele ponad 3 godziny, a i tak zdążyłem się wynudzić... i zgłodnieć, co najbardziej mnie zaskoczyło. Swoje żale i pretensje przeplotę jednak zdjęciami, na których miasto wygląda naprawdę atrakcyjnie i zachęcająco, ot tak, na osłodę.



W kwestii restauracji, ceny są po prostu wysokie. Bardzo wysokie, o wiele wyższe niż chociażby w Grecji, której ciężko zarzucić kiepską kuchnię czy brak atrakcji turystycznych.


Myślę, że pod tym kątem koszty jedzenia w restauracjach chorwackich można spokojnie porównywać z cenami w dobrych niemieckich restauracjach lub wręcz w Szwajcarii czy Skandynawii. 

Panorama miasta widziana z dzwonnicy katedry św. Anastazji
Prosty fast food - pljeskavica (danie, co prawda, serbskie, ale również w Chorwacji stosunkowo popularne) to koszt nie mniejszy niż 30-35 zł w najtańszych punktach, które wyglądały, delikatnie mówiąc, niezbyt zachęcająco - mniej więcej jak zapomniane bary z kebabami w Polsce. Dla porównania, w centrum Belgradu w przyzwoicie wyglądającej restauracji identyczne danie  naprawdę dobrej jakości kosztuje 8-12 zł.
 

Z kolei jeśli chodzi o zwiedzanie, to sama wyspa jest malutka i zdążyłem ją obejść kilkukrotnie. Bardzo rozczarował mnie brak możliwości wejścia do większości świątyń, które z zewnątrz prezentowały się interesująco i zachęcały do poświęcenia im dodatkowej chwili.

Katedra św. Anastazji oraz przylegająca do niej dzwonnica
Prawdopodobnie najprzyjemniejszym sposobem spędzenia czasu jest obejście miasta dookoła wzdłuż nabrzeża. 


Podziwianie marmurowej bieli bulwarów, palm, weneckich zabudowań (Zadar najbardziej rozwinął się właśnie jako miasto Republiki Weneckiej) oraz przysłuchiwanie się szumowi fal nieskazitelnie czystej wody pozwalały oderwać się od rzeczywistości i przenieść myślami w czasy, gdy miasto pełniło ważną rolę w kupieckiej Wenecji. 



Świetną rozrywkę zapewni Wam także zabranie ręcznika i kąpielówek - woda przy nabrzeżu jest czysta i niezbyt głęboka, dlatego natknąłem się na wielu ludzi opalających się na bulwarze i kąpiących tuż obok, pomimo braku istnienia czegoś, co można by określić mianem plaży.

Morskie organy - jedna ze współczesnych atrakcji miasta, za sprawą wydawania dźwięków (dzięki otworom wydrążonym w schodkach pod którymi przetaczają się morskie fale) podobnych do dźwięku kościelnych organ
Jeśli uważacie, że pechowo trafiłem wybierając Zadar na pierwsze chorwackie miasto odwiedzone przeze mnie, to które inne byście polecili? Dubrownik? Split?

Udostępnij:

4 komentarze:

  1. Been there in 2019 and don't remember high prices in the restaurants - maybe it's a "COVID effect" (I know that taxi prices jumped up). Or maybe it is just the effect of Croatia being in the EU.

    Dubrovnik was nice but overcrowded even 10+ years ago, can't imagine what its like now.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I guess I should just stick with Greece then. I was in Corfu one month later (reports are on the way!) and was shocked by how low the prices were - actually lower than in Poland which was totally unexpected.

      Usuń
  2. Myślę, że Chorwacja to bardzo ciekawy kraj, który warto zwiedzić. Zachęcające są również stosunkowo niskie ceny, w porównaniu do innych krajów europejskich.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest to super miejsce :) które też polecam

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Odlotowe Podróże | Powered by Blogger
Design by SimpleWpThemes | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com