sobota, 15 lutego 2020

Hydroplan Be-12 w Muzeum Światowego Oceanu w Kaliningradzie (Królewcu)

Lotniczy aspekt wyjazdu do Kaliningradu (Królewca) pojawił się dość niespodziewanie. Choć w 1921 roku powstał tu jeden z pierwszych portów lotniczych na świecie (Königsberg Devau), miasto zdecydowanie mocniej związane jest z innym żywiołem - wodą. Zabudowania portowe oraz liczne kanały znajdują się tu niemal na każdym kroku, przecinając miasto wpół.

Wyspa Kanta z największą atrakcją miasta, otoczona kanałami
Zaraz po Katedrze Matki Bożej i Św. Wojciecha, będącej miejscem ostatecznego spoczynku wybitnego filozofa Immanuela Kanta, jedną z największych atrakcji jest Muzeum Oceanu. Położone wzdłuż długiego, atrakcyjnego i świetnie zagospodarowanego nabrzeża Piotra Wielkiego, w swych głównych budynkach oferuje zwiedzającym możliwość podziwiania wielu gatunków ryb i morskich stworzeń.

Jednak tym, co przyciągnęło moją największą uwagę, były liczne jednostki zacumowane wzdłuż wybrzeża; od małych kutrów rybackich, przez ogromne statki "Witiaź" i "Kosmonauta Wiktor Pacajew", aż po okręt podwodny B-413, w pełni udostępniony do zwiedzania wewnątrz - od dziobowego przedziału torpedowego aż po samą rufę (absolutnie warte odwiedzenia!)


Idąc od strony wyspy Kanta, najdalszym z eksponatów na nabrzeżu jest hydroplan Beriew Be-12 "Czajka" (w kodzie NATO "Seagull"). Ucieszyłem się na możliwość wejścia do środka, choć lekko zdziwił mnie fakt, iż bilety były sprzedawane na wejścia o konkretnych godzinach.


Jak się później okazało, maszyna ma swojego opiekuna (w postaci byłego pilota, choć niestety nie pilotował nigdy prezentowanego Beriewa, lecz maszyny cywilne), który wycieczkę wzbogaca o drobiazgową opowieść o historii, detalach technicznych oraz zastosowaniach samolotu. 


Trafiłem na prywatną wycieczkę - byłem jedynym słuchaczem i z trudem próbowałem łapać najciekawsze informacje z ogromnego potoku szybko wypowiadanych po rosyjsku słów. To się nazywa nauka języka w ekstremalnych warunkach! 😉


Po raz kolejny potwierdziła się moja opinia, iż osoby związane z lotnictwem są niebywałymi pasjonatami niezależnie od maszyn, które prowadzą, języków, którymi władają i części świata, w której żyją.


Wnętrze hydroplanu znacznie bardziej przypomina okręt podwodny niż klasyczny samolot. Duża ilość belek i innych elementów wzmocnienia kadłuba sprawia, iż ciężko uwierzyć że coś tak solidnego i ciężkiego jest w stanie wzbić się w powietrze.




Z drugiej strony, ciężko narzekać na brak przestrzeni (zwłaszcza że typową załogę stanowią zaledwie 4 osoby), dzięki wykorzystaniu każdego zakamarka we wnętrzu maszyny; od ogona, czy też rufy, aż po przeszklony dziób. Poszczególne przedziały można dostosować do wykonywanej misji - wyposażyć w nosze dla rannych, wypełnić sprzętem do pomiarów naukowych lub uzbroić do zwalczania okrętów podwodnych.


Kokpit znajduje się na podwyższeniu, kilka metrów od dziobu. Wdrapanie się na fotel pierwszego oficera wymagało ode mnie niemałego wysiłku. Na zewnątrz temperatura wynosiła 35 stopni, więc wewnątrz blaszanego giganta czułem się jak w saunie, a każdy ruch zdawał się być olimpijskim biegiem przez płotki.


W fotelu spędziłem dobre 10 minut, słuchając przeróżnych historii o maszynie, a także dotykając na polecenie przewodnika przeróżnych dźwigni i przełączników.


Podobnie wyglądała sytuacja po przejściu na fotel usytuowany w przeszklonym dziobie, który zdawał się być nagrzany jeszcze bardziej od pozostałych części tego (niegdyś) latającego giganta. By ulżyć załodze, okna (tudzież "bulaje") mogą być otwierane, co może też służyć ewakuacji, o ile dobrze zrozumiałem przewodnika błyskawicznie pokazującego kolejne części wyposażenia Beriewa Be-12.


Zrobiłem jeszcze kilkanaście zdjęć i spragniony świeżego powietrza, popędziłem w stronę wyjścia przez właz w tylnej części kadłuba. Niewiele to pomogło, bo na zewnątrz temperatura była bliska 30 stopni, a słońce wisiało w zenicie.


Gdyby nie temperatura rodem z suchej sauny oraz niedoskonałość mojego rosyjskiego, zapewne spędziłbym znacznie więcej czasu na rozmowie z przewodnikiem, który dosłownie promieniował entuzjazmem i gdy widział moje zainteresowanie, z jeszcze większą radością snuł swoje historie. 


Miejsce warte odwiedzenia dla wszystkich fanów lotnictwa (zwłaszcza że hydroplany nie są zbyt często spotykane w tej części świata), a także dla osób, które chcą sprawdzić swój techniczny, fachowy rosyjski 😉


Lubicie tego typu wycieczki, w trakcie których można porozmawiać z pasjonatami, czy preferujecie zwiedzanie na własną rękę?


Udostępnij:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Copyright © Odlotowe Podróże | Powered by Blogger
Design by SimpleWpThemes | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com