czwartek, 20 czerwca 2019

Ałmaty - zdecydowanie nie Barcelona... i dobrze

Porównywanie Ałmatów do "typowych" europejskich metropolii takich jak Barcelona, Londyn czy Monachium to jak porównywanie psa i kota. Ciężko znaleźć wspólny mianownik, ale w obu z nich można się zakochać.

Zabytków i atrakcji w "europejskim" rozumieniu, czyli kościołów, zamków czy muzeów jest tu tyle, co kot napłakał... ale to nie one decydują o uroku miasta.


Absolutnie najsilniejszą stroną Ałmatów są atrakcje przyrodnicze - góry pasma Tien Shan, których najwyższy szczyt, Szczyt Zwycięstwa, mierzy 7439 m. Biorąc pod uwagę niską zabudowę miasta z zaledwie pojedynczymi wieżowcami, ośnieżone szczyty widać z niemal dowolnego punktu metropolii.

Najłatwiejszą możliwością zobaczenia ich z bliska jest wycieczka na Wielkie Jezioro Ałmatyńskie, położone ok. 50 km od centrum miasta i zaledwie kilka km od granicy z Kirgistanem, co skutkuje znaczną ilością patroli wojskowych w pobliżu punktu widokowego.


Lustro wody położone jest na wysokości 2511 m.n.p.m. wobec 2499 m.n.p.m. Rysów - najwyższego szczytu Polski.

Kazachstan jest 9. największym pod względem powierzchni krajem świata, dlatego określenie "w pobliżu" nabiera tu innego znaczenia. Cudów natury w pobliżu Ałmatów jest wiele, jak chociażby unikatowy Kanion Szaryński porównywany do Wielkiego Kanionu w USA (zaledwie 4 godziny jazdy w jedną stronę).

Jeśli jednak chcecie skupić się na samym mieście, przygotujcie się na podróż w czasie. Nostalgię do czasów Związku Radzieckiego widać w wielu miejscach. Jednym z nich jest Park 28 Gwardzistów z Panfiłowa. Historia o ich nadludzko heroicznym wyczynie jest równie fascynująca... jak i absolutnie wyssana z palca.

Park jest również domem dla Soboru Wniebowstąpienia Pańskiego (który wygląda niczym pokolorowany kredkami przez dzieci) oraz licznych pomników upamiętniających żołnierzy z Kazachstanu poległych w licznych wojnach toczonych przez Rosję Sowiecką oraz Związek Radziecki.


Oprócz palących się zniczy i wojskowych pieśni snujących się z głośników ukrytych pośród drzew, trafiłem na święto narodowe, w czasie którego wielu weteranów przychodziło w emocjonalny sposób oddać hołd poległym kolegom.


Wśród mniejszych lub większych atrakcji miasta jest też kilka innych pomników, budynków czy parków, jednak zdecydowanie najciekawsi są ludzie. Okazali się oni niesamowicie przyjaźni i towarzyscy.

Meczet
Jeden z najbardziej charakterystycznych wieżowców widziany z deptaku Żybek Żoly
Wzgórze Kok Tobe z widokiem na miasto i licznymi "festynowymi" atrakcjami
Choć panuje tu kompletny brak znajomości angielskiego, zdradzenie choćby minimalnej znajomości rosyjskiego błyskawicznie zaczyna ciekawe rozmowy, pełne pytań o to, jak wygląda życie "na Zachodzie" oraz o powody podróży i wrażenia z Kazachstanu. To właśnie ten aspekt mojej wyprawy zapadł mi najbardziej w pamięć (choć świetne, regionalne jedzenie również zajęło wysokie miejsce na mojej liście!).

Szaszłyki to jeden z moich ulubionych elementów kuchni tej części świata
Ałmaty momentami przypominało mi chińskie Xi'an, jednak w dawnej stolicy Kazachstanu dużo prościej było się porozumieć niż w starożytnej stolicy Chin, a ludzie w Kazachstanie są znacznie bardziej otwarci, co czyni ten kierunek fascynującym wstępem do poznania Azji.

Udostępnij:

Related Posts:

3 komentarze:

  1. Now you've been to more ex-USSR countries than I did - I need to keep up ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I really enjoy these countries - so much different than Western Europe!

      Usuń
    2. Also, today I learned: "co kot napłakał" - we have the same expression :)

      Usuń

Copyright © 2025 Odlotowe Podróże | Powered by Blogger
Design by SimpleWpThemes | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com