![]() |
Ilość widzów podziwiających zgrabną sylwetkę lotowskiego E175 robiła wrażenie |
Choć lotnisko Zielona Góra - Babimost oficjalnie zainaugurował przylot Jaka-40 z Warszawy 23 czerwca 1977 roku, 40-lecie świętowano w sobotę 30 września 2017.
Specjalnie na tę okazję LOT, realizujący dziś regularne połączenia na tej samej trasie, wykonał dodatkową rotację, a zamiast standardowego Dasha Q400 postanowił ją obsłużyć odrzutowym Embraerem 170, zmienionym później na jeszcze większą maszynę, Embraera 175.
Rozkład okolicznościowych przelotów prezentuje się następująco:
LO1983 Warszawa im. Chopina (WAW) - Zielona Góra (IEG) 10:10 - 11:10
LO1984 Zielona Góra (IEG) - Warszawa im. Chopina (WAW) 15:00 - 16:05
![]() |
Rejs obsługiwał 11-letni Embraer 175 o numerze rejestracyjnym SP-LIA |
![]() |
Kilka godzin wcześniej, o 6.00, wsiadałem w Gdańsku do samolotu Ryanaira z płyty lotniska pośród lodowatego wiatru, opatulony w grubą bluzę, kurtkę i dygocący z zimna, więc w tej chwili jak mało kto umiałem docenić obecność rękawa |
![]() |
Przekonanie wszystkich, by wreszcie usiedli nie było prostym zadaniem, gdy na tak małej przestrzeni spotkało się wielu znajomych dzielących wspólną pasję |
Miłą niespodzianką była wiadomość, że zarówno kapitan, jak i pierwszy oficer, p. Mateusz Szypski, są zielonogórzanami. Gratulacje LOT, świetnie rozegrane! ;-)
Samo wnętrze samolotu zaskoczyło mnie wyjątkowo miękkimi i wygodnymi fotelami, znacznie różniącymi się od siedzeń w niektórych z pozostałych Embraerów LOTu.
![]() |
Miękkie oparcie pleców i regulowany zagłówek pozwalają na swobodny relaks w trakcie lotu |
![]() |
Widok na terminal lotniska im. Chopina w trakcie kołowania |
![]() |
Widok na Okęcie (po prawej) tuż po starcie i zwrocie w kierunku lotniska docelowego |
![]() |
Serwis pokładowy w postaci wody mineralnej lub coli (nowości dostępnej dopiero od lata bieżącego roku - miejmy nadzieję, że na stałe) oraz żelków Frugo i klasycznego wafelka Prince Polo (który nie doczekał do zdjęcia ;-) ) |
![]() |
Piękna natura w pełnym słońcu - moje pierwsze skojarzenie z tymi terenami |
Rozczarowany brakiem tejże atrakcji, postanowiłem powetować stratę podziwianiem pięknych widoków za oknem, obfitujących w soczystą zieleń.
![]() |
Gór nie widziałem (wybaczcie ten żart słowny, nie mogłem się powstrzymać!), ale trawa faktycznie jest niesłychanie zielona na zielonogórskim lotnisku! |
Zamiast charakterystycznego momentu "touchdown'u" pojawił się za oknem... budynek lotniska! A my wciąż w powietrzu. W tym momencie ryk silników wchodzących na pełne obroty wyjaśnił sytuację - a jednak low-pass, na dodatek nagrodzony gromkimi brawami!

Budynek lotniska, położony na wysokości samego końca pasa, nie był widokiem, którego spodziewałem się jeszcze przed lądowaniem!
Odejście na kolejny krąg i ponowne podejście do lądowania, tym razem "na serio", zajęło ok. 10 kolejnych minut. Po przyziemieniu i krótkim kołowaniu do płyty postojowej, dało się ujrzeć przy płocie lotniska tłum tak wielki i entuzjastyczny, że dla pewności obejrzałem się po współpasażerach w poszukiwaniu gwiazd srebrnego ekranu.
Po niespodziewanym low-passie, salut wodny wydawał się oczywistością, jednak akurat jego niestety zabrakło.
![]() |
Chętni na zrobienie okolicznościowego zdjęcia przy samolocie zostali niestety szybko poproszeni o przemieszczenie się do autobusu jadącego do hali przylotów (budynek widoczny po lewej) |
![]() |
Salutu wodnego, co prawda, zabrakło, ale fani żużla z pewnością docenią wywieszony z kokpitu szalik lokalnej potęgi i wielokrotnego mistrza kraju - Falubazu Zielona Góra |

Już raptem kilka kroków dzieliło mnie od rodzinnego festynu, obfitującego zarówno w stanowiska promujące region i prywatne firmy, jak i typowo piknikowe atrakcji jak dmuchany zamek dla dzieci czy kiełbasa z grilla.
![]() |
Stoiska promujące region |
![]() |
Namioty gastronomiczne oraz, widoczne w oddali, dmuchane place zabaw dla dzieci |
![]() |
Urodziny bez tortu? Wykluczone! Z autopsji dodam, że smak dorównał atrakcyjnym ozdobom. Nie macie wrażenia, że "malowanie" samolotów bardziej przypomna maszyny SprintAira, obsługującego loty do Zielonej Góry przed pojawieniem się LOTu? |
![]() |
Nie mnie jednego przyciągnęły pokazy antyterrorystów i saperów |
Po skrupulatnej kontroli bezpieczeństwa, przewieziono nas busikiem na sam skraj lotniska, położony przy przeciwnym progu pasa niż terminal, gdzie znajduje się ogromna płyta postojowa, zdolna pomieścić gigantyczne transportowce C17.
Jak wspominałem w mojej relacji "Lotnisko w Zielonej Górze - warte zachodu", jednym z bardziej znanych gości tegoż portu był Jurij Gagarin - pierwszy człowiek w kosmosie. To właśnie jego postaci dotyczyła pierwsza atrakcja naszej wycieczki.
![]() |
Jurij Gagarin to nie jedyny zdobywca kosmosu, którego imię pojawiło się w trakcie imprezy (o czym dalej) |
![]() |
Charakter służby w straży lotniskowej jest zgoła odmienny od klasycznej jednostki, jednak nieustająca gotowość do akcji jest cechą charakterystyczną dla tej formacji w dowolnym miejscu na Ziemi |
![]() |
Wciągającą opowieść komendanta lotniskowej straży uzupełniła demonstracja sprzętu, który jest jej dumą (i słusznie - ta maszyna to istne monstrum!) |

Oglądanie wnętrza samolotu, którym leciałem wiele razy nie wydawało mi się niczym atrakcyjnym. Pewnie faktycznie by nie było, gdyby nie fantastyczna załoga.
![]() |
Zrobienie zdjęcia idealnie pustej kabiny do relacji wymaga zawsze sporej ilości wysiłku i szczęścia. Zauważcie odgięty zagłówek w trzecim fotelu po prawej - można go regulować również w górę lub dół, co zapewnia niezwykły komfort i pozwala na sen nawet osobom, które zazwyczaj niechętnie drzemią w środkach komunikacji |
Tak oszlifowane, a przy tym szczerze zadowolone ze swojej pracy osoby nie zdarzają się na każdym locie.
Kolejna niespodzianka, w postaci obecności pierwszego oficera, czekała w kokpicie. Pilot cierpliwie opowiadał o swoim podniebnym "biurze" (czego jak czego, ale widoków za oknem z pewnością możemy mu co najwyżej pozazdrościć) i zapraszał do zdjęć w fotelu kapitana.
![]() |
Dzięki podłączeniu samolotu do zewnętrznego generatora, możliwe było demonstrowanie maszyny z włączonymi ekranami. Zawsze robiła na mnie wrażenie ogromna ilość lampek, przycisków i przełączników na tak niewielkiej przestrzeni |
Jakim cudem może być włączony silnik, skoro do odlotu zostały prawie dwie godziny, a do maszyny podpięty jest zewnętrzny generator?!
Odpowiedź na to pytanie przeszła moje najśmielsze oczekiwania; mój gospodarz zauważył, że jesteśmy (kilku moich znajomych i ja) ostatnimi osobami czekającymi do kokpitu, więc po serii zdjęć zaprosił nas na zewnątrz, gdzie z zaangażowaniem wytłumaczył w najmniejszych detalach działanie silnika odrzutowego.
Jak się okazało, silnik wcale nie był włączony, a jedynie wiatr poruszał łopatkami niczym wiatrakiem.
![]() |
Niesłychanie podziwiam w pilotach pasję, z jaką wykonują swoją pracę, a także chęć do dzielenia się nią z innymi ludźmi. Ogromny szacunek za to! |
Gdy nadszedł moment pożegnania, przy płocie znów zebrał się tłum "spotterów-amatorów", by podziwiać odlot gwiazdy dzisiejszej imprezy.
![]() |
Widząc tłumy osób żegnających nas zza płotu, jeszcze trudniej było wsiąść do samolotu i uznać imprezę za zakończoną |
Po tym komunikacie rozległa się fala gromkich braw na cześć kosmonauty, który wcześniej, jeszcze przed wejściem do samolotu, wytrwale podpisywał autografy i pozował do zdjęć.
Po fali aplauzu, bez dalszej zwłoki skierowaliśmy się w stronę pasa, przepustnica znalazła się w pozycji w pełni otwartej i kilkadziesiąt sekund później, bez żadnej ceremonii, byliśmy w powietrzu.
![]() |
Tym razem wybrałem miejsce na lewym skrzydle samolotu |

To, co działo się w kilkunastu kolejnych sekundach, było tak niespotykane i nadzwyczajne, że nawet nie zdążyłem zrobić zdjęcia; po najciaśniejszym zakręcie w moim życiu znaleźliśmy się tuż nad budynkiem lotniska, z samolotem przechylonym niemal o 90 stopni (na lewą stronę - moje miejsce okazało się perfekcyjnym!), silniki zaczęły wyć na maksymalnym ciągu, a chwilę później pożegnaliśmy Zieloną Górę charakterystycznym machaniem skrzydłami, które z wewnątrz jest, nomen omen, o niebo bardziej spektakularne niż z ziemi.
Dla niecierpliwych, polecam oglądanie od 3:50.
Emocje były tak wielkie, że dało się słyszeć piski kilku kobiet. Kto by pomyślał, że komunikacyjny E175 ma w sobie tyle sportowego zacięcia, godnego myśliwca!
Po zakończonych oklaskach (tak, dziś trzykrotnie złamałem swoją żelazną zasadę nieklaskania w samolocie - było warto) rejs przebiegał spokojnie i po niespełna pół godzinie dolatywaliśmy do warszawskiego Okęcia.
![]() |
Krótka prosta do lotniska im. Chopina, z widocznymi w oddali drapaczami chmur |
Jeśli faktycznie tak jest, miękkie lądowanie kilkanaście minut po godzinie 16. na warszawskim lotnisku zasługuje na wspomnienie.
Jako że jest to typowa godzina szczytu dla lotów dalekodystansowych, podczas przejazdu do pozycji postojowej, gorycz pożegnania osłodziły ciekawe widoki.
![]() |
Hangary w pobliżu wojskowej części lotniska |
Choć malkontenci powiedzą, że skala imprezy mogłaby być większa, niewiele lotnisk organizuje jakiekolwiek wydarzenia tego typu. Samą ideę akcji oceniam jako bardzo pozytywną i zapadającą w pamięć.
Oprócz władz portu, na pochwałę zasługuje też LOT, który trafił w dziesiątkę z doborem fantastycznej załogi, która sprostała wysokim oczekiwaniom pasażerów, a przy okazji czerpała ze swojej pracy ogromną frajdę.

Tego typu dni przypominają mi, że latanie to nie tylko czysto ekonomiczny rachunek zysków i strat, ale także spełnienie fascynacji wielu pokoleń ludzi, którzy marzyli o podboju przestworzy. Dziś jest to codzienność, dostępna na wyciągnięcie dłoni, a mimo to wciąż przynosi mnóstwo radości.
Jak się Wam podoba taka forma promocji lotniska? Dobry pomysł na zwiększenie świadomości jego istnienia czy impreza bez znaczenia dla lotniczego rozwoju portu?
Now after reading your second post about IEG I bought tickets there ;)
OdpowiedzUsuńToo bad I did not know about this event.
I'm glad to hear that I inspired you! Not the biggest or most glamorous airport out there, but I really enjoyed my time there both times.
UsuńHope you will have equally positive experience!
Świetna promocja lotniska i równie świetna relacja. Dobry pomysł z zamieszczeniem filmu. Czekam na kolejne posty ;-)
OdpowiedzUsuń