wtorek, 14 listopada 2017

Relacja: Ukraine Int'l Airlines Baku - Kijów Klasa Ekonomiczna (B737-800)

To, co rzuciło mi się w oczy tuż po przylocie do Azerbejdżanu i nie opuszczało do ostatniego momentu, to magiczne iluminacje. Szklane, nowoczesne budynki o fantazyjnych kształtach idealnie nadają się do podświetlenia wieczorem.

Jednym z najlepszych przykładów jest lotnisko im. Heydara Aliyeva, swoją drogą, moim zdaniem jedno z najpiękniejszych na świecie.

Lotnisko międzynarodowe w Baku
I choć utrzymanie tak wyrafinowanych wystrojów pociąga za sobą kolosalne koszty, których pokrycie z opłat ze stosunkowo niewielkiej liczby lotów pewnie nie jest możliwe, na szczęście nie jest to mój problem i mogłem bez przeszkód rozkoszować się wystrojem.

Tuż po wejściu do budynku przechodzimy wstępną kontrolę bezpieczeństwa (stanowiska widoczne po prawej)
Na wszelki wypadek wolałem przybyć na lotnisko trochę wcześniej, na ok. 3 godziny przed lotem. Check-iny były jeszcze zamknięte, więc postanowiłem poczekać w strefie gastronomicznej na piętrze.

Pomimo późnej godziny (ok. 1:30 w nocy) wszystkie restauracje były otwarte, łącznie z McDonaldem. Na całym piętrze znajdziemy mnóstwo wygodnych, skórzanych foteli i innych miejsc do siedzenia.


Ciekawostką jest fakt, że możemy stąd podglądać strefę odbioru bagażu i przylatujących pasażerów (widoczni na zdjęciu w prawej górnej części panowie spoglądają w dół właśnie w tym kierunku).

Kilkanaście minut później, na ok. 2,5 godziny przed odlotem, z głośników rozległa się informacja o rozpoczęciu odprawy na lot do Kijowa.

Po okazaniu karty mobilnej na telefonie (darmowa w UIA jest tylko odprawa przez internet, a niestety nie miałem możliwości wydrukowania kart w hotelu), uprzejma pani z obsługi wydrukowała mi ją na tekturowym kartoniku (bez dodatkowej opłaty).

Środek nocy to na tym lotnisku godzina szczytu z odlotami m.in. do Kijowa i Stambułu
Gdy podchodziłem do stanowiska, w kolejce oprócz mnie była jeszcze jedna osoba. Gdy odchodziłem kilka minut później, było ich już co najmniej kilkanaście, ale przy czterech otwartych stanowiskach i sprawnej obsłudze i tak nie stanowiłoby to większego problemu.

Po udaniu się na drugie piętro, rutynowa kontrola mojego paszportu, tuż przed kontrolą bezpieczeństwa, okazała się większym wydarzeniem za sprawą pieczątki z Armenii.

Widok na część ogólnodostępną tuż przed udaniem się na najwyższe piętro
Na szczęście po kilku minutach pytań o mój pobyt we wrogim kraju i Górny Karabach (terytorium Azerbejdżanu okupowane przez Armenię - jego odwiedzenie jest przez władze kraju znad Morza Kaspijskiego uznawane za przestępstwo), dostałem swój paszport z powrotem i mogłem przejść kontrolę bagażu.

Tuż za nią "właściwa" kontrola paszportowa (tym razem bez przygód) i ze stemplem wyjazdowym oraz paszportem w dłoni jestem w strefie odlotów!

Kafejki i restauracje skryte są w... w zasadzie nie wiem jak to nazwać. Namiotach? Kopułach? Z nazwą czy bez, projekt przyciąga uwagę
Ta część budynku jest jeszcze bardziej przestronna, w przeciwieństwie do ciasnoty i duchoty, do której przywykliśmy na większości lotnisk. Sprytny projekt kafejek oraz drzewa "wyrastające" z podłogi sprawiają wrażenie jakbyśmy byli na świeżym powietrzu w parku.

Na piętrze znajduje się business lounge, zaś na głównym poziomie sklepy
Choć bardzo spodobał mi się wystrój kawiarenek, ze względu na bardzo późną godzinę, nie miałem ochoty na nic do jedzenia, a jedynie na butelkę niegazowanej wody. Mógłbym ją zakupić w automacie z napisem "1 euro"... gdyby nie możliwość płatności wyłącznie bilonem.

Ermenegildo Zegna i inne luksusowe sklepy świetnie komponują się do eleganckiego wystroju terminalu
W poszukiwaniach wody mineralnej okrążyłem kilkukrotnie wszystkie sklepy (zaglądając również do restauracji) znajdując wszystko za wyjątkiem obiektu moich poszukiwań.

Polska wódka Belvedere w kilku rodzajach - żaden problem. Woda mineralna? Cytując klasyka "a na co to komu?"
Po kilku podejściach w końcu znalazłem półlitrową wodę (nieznanej mi marki) za 3 euro (sic!). Biorąc pod uwagę ceny w Azerbejdżanie, gdzie średnio litr tego jakże wyśmienitego napoju kosztuje ok. złotówki, byłem w szoku (choć w Europie taka cena pewnie też by uchodziła za wysoką). I jeszcze pani przy kasie informująca mnie, że mają tylko gazowaną...

Po mojej misji zakończonej (niepełnym) sukcesem zacząłem szukać wygodnego miejsca do siedzenia. W tej materii port zrobił na mnie ogromne wrażenie.


Nie dość, że miejsc jest mnóstwo (znacznie więcej niż może być niezbędnych na tym lotnisku nawet w ciągu największego szczytu), to są skórzane i bardzo wygodne oraz miękkie, przypominając fotele czy kozetki.

Szkoda, że tak spektakularne lotnisko jest wykorzystywane zaledwie w ułamku swoich możliwości
18.10.2017
Ukraine Int'l Airlines PS602
Baku im. Heydara Aliyeva (GYD) - Kijów Boryspil (KBP)
Wylot z Baku: 4:20
Przylot do Kijowa: 7:10
Długość rejsu: 3 h 50 min
Samolot: Boeing 737-800 (UR-PSW)
Miejsce: 23D (Klasa ekonomiczna)

Znudzony siedzeniem przy gate'cie (w samolocie nasiedzę się za wszystkie czasy) oraz krążeniem po lotnisku, na ok. 45 minut przed odlotem postanowiłem ustawić się jako pierwszy w kolejce do wejścia do samolotu, by móc zrobić kilka idealnych zdjęć pustej kabiny.

10 minut później rozpoczął się boarding przez (całkiem długi) rękaw.


Tuż przed rozpoczęciem boardingu, do gate'u podszedł widoczny na powyższym zdjęciu jegomość w garniturze i po zamienieniu kilku słów z pracownikami obsługi ustawił się w kolejce przede mną.


Na moje szczęście, tuż po wejściu na pokład próbował coś ustalić z szefem pokładu, a mi pokazał ręką, bym przeszedł dalej, uzyskując szansę na zrobienie niczym nie zakłóconego zdjęcia wnętrza samolotu. Na to czekałem!

Środkowe fotele w klasie biznes są zablokowane znajdującymi się na nich podkładkami/stolikami
Samolot sprawiał całkiem świeże wrażenie dzięki nowemu wystrojowi Sky Interior od Boeinga.


Oprócz odświeżonego wyglądu kabiny i nowocześniejszego oświetlenia, ważną innowacją wchodzącą w skład tego pakietu są większe schowki nad głowami na bagaże. Choć lot tym razem nie był pełny, lecąc do Baku miejsce na bagaże bardzo szybko się skończyło i część pakunków trzeba było przy wejściu do samolotu nadać do luku.


Moje miejsce 23D znajdowało się w tylnej części samolotu przy przejściu. Liczyłem na mniejszą liczbę pasażerów w tej części maszyny i miałem rację. Środkowe miejsce w moim rzędzie pozostało wolne, co znacznie zwiększyło komfort mojej podróży i pozwoliło na sen.


Same fotele okazały się znacznie wygodniejsze niż w nieco starszym B737-800, którym podróżowałem na trasie do stolicy Azerbejdżanu. Wtedy oparcia były dość cienkie i twarde, tym razem miałem za to pełen komfort oparcia, a po odchyleniu fotela udało mi się nawet przespać prawie dwie godziny.

Podróżując tanimi liniami można odwyknąć od możliwości odchylania fotela. Na szczęście, biorąc pod uwagę wylot w nocy i moje zmęczenie, na pokładzie UIA była taka możliwość, a maksymalny kąt odchylenia był zaskakująco duży
Nie wiem, czy to kwestia opieszałości obsługi handlingowej sprawdzającej karty pokładowe, ale pasażerowie wchodzili do na pokład pojedynczo, w znacznych odstępach czasu, co zauważalnie wydłużyło cały proces.


Gdy wreszcie drzwi się zamknęły, pokołowaliśmy do pasa i bez dalszej zwłoki rozpoczęliśmy rozbieg. Wznoszenie tym razem było dość nieprzyjemne i mocno rzucało.

Dzięki zaproszeniu mojego sąsiada z fotela obok (który z zamiłowaniem filmował telefonem rozświetlone Baku), przesiadłem się na środkowe miejsce i podziwiałem wspaniale oświetlone miasto z wyraźnie zarysowaną linią brzegową.

Jasne światła miasta świetnie wyglądały, ale ciężko było o dobre zdjęcie z powodu turbulencji
Choć pogoda wydawała się całkiem sprzyjająca, samolotem rzucało na tyle mocno, że wszystkie moje zdjęcia wyszły mocno poruszone.

Ogromna ilość platform wiertniczych, rafinerii i statków, a także oczywiście miejskie zabudowania, były fantastycznie oświetlone i nie dziwię się mojemu sąsiadowi, że z takim zainteresowaniem przykleił się do szyby.

To zdjęcie jest tak kiepskie, że wręcz dobre i "artystyczne". Bardziej przypomina płótna autorstwa współczesnych abstrakcjonistów niż krajobraz miasta po zmroku ;-)
Gdy tylko zgasł znak zapięcia pasów, stewardessy szybko przeszły po kabinie (bez wózka) oferując pasażerom wodę mineralną.

Ze względu na godzinę lotu, większość podróżnych chciała od razu zasnąć, więc choć kubeczek wody nie jest może niczym szczególnym, samo rozwiązanie zrobiło na mnie ogromne wrażenie i ustawiło poziom moich oczekiwań od załogi na bardzo wysokim poziomie.

Niedługo później rozpoczął się klasyczny serwis z wózkiem. Znaczna większość osób na pokładzie już spała, więc lekko przyciemniono kabinę, pozostawiając blado-niebieski kolor oświetlenia.

Jak widzicie po kolorze zdjęć, oświetlenie idealnie nadawało się do relaksu i zasypiania, a zdecydowanie mniej do mojej mini sesji zdjęciowej ;-)
Chwilę później, ok. 30 minut od startu, na moim stoliczku pojawił się (zamówiony przeze mnie przez internet przed lotem za jedyne 6 euro) zestaw "dla dzieci w wieku od 2 do 10 lat". Uznałem, że posiłek dziecięcy będzie w sam raz na lekką przekąskę przed snem.

Jako przystawkę podano z warzywami dwa plasterki pieczonego filetu z indyka. Choć to nic nadzwyczajnego, smakowały mi i nie były zbyt suche.


W ramach dania głównego zaserwowano mi pieczonego kurczaka z ananasem zapieczonym w serze oraz makaronem, kukurydzą i zieloną fasolką szparagową.

Makaronowi trochę brakowało smaku, natomiast kurczak był soczysty i miękki, a ananas niesłychanie słodki. Cieszę się, że spróbowałem tak niesztampowego i wesołego zestawienia.

Do posiłku podano mi również obficie wypełniony kubeczek z wodą, bez zbędnego pytania, czy chciałbym się czegoś napić.


Bułka w kształcie ślimaka nie przypadła mi do gustu, ale też nie miałem do niej szczególnej cierpliwości. No cóż, kto by miał gdyby czekał na niego kolejny kawałek ciasta, w których UIA jak na razie błyszczały?

I tym razem deser był wyborny, a było nim ciasto wiedeńskie, czyli lekkie, drożdżowe ciasto z wiśniami posypane cukrem pudrem. Cały kawałek, choć całkiem spory, po kilku sprawnych ruchach łyżeczką błyskawicznie stał się tylko miłym wspomnieniem. ;-)

Choć już wyraziłem moją radość i zdumienie w poprzedniej relacji, w dalszym ciągu nie mogę wyjść z podziwu i szacunku dla UIA za serwowanie zamówionych posiłków w klasie ekonomicznej na porcelanie i z metalowymi sztućcami
Gdy skończyłem jedzenie, jedna z uroczych stewardess zabrała tackę z mojego stolika pytając, czy danie mi smakowało i szczerze ciesząc się słysząc twierdzącą odpowiedź.

Nie mogę się nachwalić załogi i moich pozytywnych wrażeń z interakcji z nią. Tego typu ciepła, uprzejmości i serdeczności często brakuje w wielu liniach o silnej marce, w których załogi przypominają roboty, a swoje obowiązki wykonują bardzo mechanicznie.

Co do samego jedzenia, pomimo "dziecięcej" nazwy, porcje były na tyle duże, że zadowoliłyby każdego dorosłego. A jak wiadomo, nie ma niczego bardziej usypiającego niż solidny posiłek.

Zdążyłem więc jeszcze tylko odchylić fotel, oprzeć głowę o oparcie wolnego, środkowego siedzenia i podziwiać jak zmienia się kolor oświetlenia "mood lighting" z jasnobłękitnego na ciemnoniebieski, a chwilę później odpłynąłem...

Cieszę się, że w przemyślany sposób wykorzystano możliwości jakie daje nowy system oświetlenia kabiny
...budząc się na niedługo przed lądowaniem, gdy powoli zaczynało się robić jasno. Dawno tak dobrze nie spałem w samolocie, co pewnie jest głównie zasługą zarwanej nocy po intensywnym dniu, ale wygodne oparcie fotela i ciche zachowanie stewardess (nie ma nic bardziej frustrującego niż cominutowe przemarsze "krokiem defiladowym" w stukających butach na obcasach - tego na tym locie na szczęście nie doświadczyłem) z pewnością nie zaszkodziły.

Sądząc po głośnym chrapaniu z kilku stron, nie tylko mi udało się "przyciąć komara". ;-)

Weźcie pod uwagę, że na większości lotów Ukraine International Airlines załogi utrzymują stosunkowo niską temperaturę w kabinie. Mi osobiście śpi się znacznie przyjemniej, gdy jest chłodno, ale jeśli jesteście "ciepłolubni", warto przed zaśnięciem sięgnąć po bluzę czy polar.

Słońce powoli wyłania się spod linii horyzontu, co oznacza, że do celu już niedaleko
W związku z moim wyjazdem, dostałem od znajomych wiele pytań dotyczących bezpieczeństwa lotu ukraińskimi liniami, szczególnie w związku z konfliktem na wschodniej Ukrainie.

Obszar, w którym zestrzelono samolot malezyjskich linii lotniczych kilka lat temu, a także cała część kraju objęta działaniami zbrojnymi, są tzw. strefą "no-fly". Zakaz lotów nad tymi rejonami jest ściśle przestrzegany, co często wymusza wydłużenie drogi, lecz gwarantuje bezpieczeństwo.

Omijanie wschodniej Ukrainy oraz Krymu wydłuża lot o ok. 40-50 minut, lecz jest niezbędne ze względu na występujące na tych terenach akty agresji
Samo lądowanie, pomimo potężnego zachmurzenia na kijowskim Boryspolu, odbyło się bez przygód i jeszcze przed czasem podjechaliśmy do rękawa.

Dwa stanowiska od "mojego" 737 stał zaparkowany Boeing 767 - aktualny trzon floty dalekodystansowej ukraińskiego przewoźnika. Maszyny te mają zostać wycofane w ciągu najbliższych dwóch lat na rzecz większych i nowocześniejszych Boeingów 777.

Niestety lekko pochylone na zewnątrz okna terminalu, w połączeniu z jasnym oświetleniem, czynią zrobienie czystego zdjęcia wyczynem graniczącym z cudem
Spacerując wzdłuż holu i podziwiając "paradę" samolotów w żółto-niebieskich barwach, widziałem jak mgła dosłownie gęstnieje w oczach.

Po kilku minutach spaceru dotarłem do standardowej kontroli bagażu przed przejściem do hali odlotów międzynarodowych w oczekiwaniu na rejs do Warszawy.


Cieszę się, że skorzystałem z zaproszenia Ukraine International Airlines. Ich oferta fascynowała mnie od dawna i nie mogłem przepuścić okazji, by przekonać się jak wypada w rzeczywistości.

Oprócz bardzo tanich (i smacznych!) posiłków, wrażenie zrobiła na mnie serdeczność załóg oraz łatwość transferu na lotnisku w Boryspolu - hubie przewoźnika.

Z moich spostrzeżeń, w starszej wersji Boeinga 737-800 (będącego trzonem floty) siedzenia mają dość twarde oparcia i zdarza się, że w schowkach nad głowami brakuje miejsca na bagaże. Jednak biorąc pod uwagę promocje, które pozwalają polecieć w tak egzotyczne miejsca jak Kazachstan, Iran czy Azerbejdżan za 1/3 ceny konkurencji, jakiekolwiek niedociągnięcia wydają się nie być aż tak istotne i z pewnością nie zawaham się skorzystać z usług UIA w przyszłości.

Co sądzicie o przewoźniku zza naszej wschodniej granicy i jego ofercie? A może korzystaliście już z jego usług i macie własne przemyślenia?

Chcesz być na bieżąco? Polub Odlotowe Podróże na Facebooku!

Udostępnij:

1 komentarz:

  1. Temat z wodą mineralną na lotniskach jest bardzo ciekawy. O wiele łatwiej znaleźć tam różnorodne inne produkty niż właśnie wodę mineralną ;) Sama spotkałam się z tym problemem i to nie tylko na Ukrainie ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Odlotowe Podróże | Powered by Blogger
Design by SimpleWpThemes | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com