środa, 12 września 2018

Recenzja: Singapore Airlines SilverKris Lounge Hong Kong

Migające za oknami Airport Expressu wieżowce Hong Kongu uświadamiały mi, że z każdą minutą jestem bliższy pożegnania z tym fascynującym miastem. Z drugiej strony, byłem też coraz bliższy swojego pierwszego lotu w klasie biznes, który zapowiadał się świetnie (przynajmniej według dziesiątek recenzji, które przeczytałem na temat SAS Business).

Do stanowiska odprawy dotarłem na trochę ponad trzy godziny przed odlotem, gdy check-in właśnie się rozpoczął. Skorzystałem z dedykowanego stanowiska odprawy dla pasażerów klasy biznes oraz posiadaczy kart lojalnościowych.


Cała procedura zajęła ok. 3-4 minut, po których udałem się w stronę kontroli bezpieczeństwa. Po upewnieniu się, że nie ma fast tracku dla podróżujących klasą biznes, stanąłem w zwykłej kolejce, która poruszała się sprawnie i kilkanaście minut później miałem kontrole bezpieczeństwa i paszportową za sobą.

Podczas odprawy dostałem jedną, wspólną kartę pokładową na trzy rejsy (Hong Kong - Sztokholm - Kopenhaga - Gdańsk), na której pracownik check-inu wpisał trzy lounge należące do linii Star Alliance, które mogłem odwiedzić.


Najbliżej mojego gate'u był lounge Thai Airways, najdalej Singapore Airlines, lecz ze względu na fantastyczną renomę przewoźnika z państwa-miasta położonego w sąsiedztwie cieśniny Malakka, to właśnie ten postanowiłem odwiedzić jako pierwszy. "Ja nie dam rady zaliczyć wszystkich trzech?!"

Po okazaniu karty pokładowej przy wejściu, skierowałem się długawym korytarzem do części saloniku przeznaczonej dla pasażerów klasy biznes oraz posiadaczy kart statusowych (dla klasy pierwszej znajduje się osobna część).


Lounge był jednym, dużym pomieszczeniem pozbawionym światła dziennego. Dzięki umiejętnej aranżacji przestrzeni można było znaleźć stosunkowo prywatne miejsca i nie odnosić wrażenia siedzenia w jednym, wielkim pokoju.


Biorąc pod uwagę, że podczas całego mojego pobytu w środku nie znajdywało się jednocześnie więcej niż ok. 10 osób, nie odniosłem poczucia braku komfortu, jednak przy pełnym obłożeniu można się prawdopodobnie poczuć bardziej odsłoniętym.

Najbliżej od strony wejścia znajdował się sporych wymiarów bufet z jedzeniem oraz napojami w lodówkach (alkoholowymi i bezalkoholowymi).


Ze względu na wczesną porę (trochę po 6. rano) postanowiłem wstrzymać się od alkoholu i zadowolić puszką coli do śniadania.


Wybór jedzenia jak na porę śniadaniową zadowoliłby podróżnych z różnych części świata, gdyż oferował różne typy jedzenia (zachodnie i azjatyckie) na ciepło oraz na zimno. Do wyboru były kanapki, wontony (chińskie pierożki), frytki, smażony makaron, kiełbaski z kurczaka, jajecznica, bar sałatkowy, stacja do robienia tostów, płatki śniadaniowe i ciastka francuskie (croissanty itp.).





Najbliżej bufetu znajdowały się klasyczne, niskie i masywne fotele, które nie zapewniają zbyt wiele prywatności.


W środkowej części dostępne były prywatne boxy, które swoim wyglądem przypominały niektóre fotele klasy pierwszej/biznes. Ich kolorystyka ewidentnie nawiązywała do foteli na pokładzie przewoźnika będącego operatorem saloniku.


Choć bardzo spodobał mi się taki pomysł, ilość miejsca wewnątrz była dość ograniczona i nie widziałem potrzeby spędzać czasu w tak klaustrofobicznej przestrzeni przed lotem dalekodystansowym, na którym box podobnych wymiarów będzie moim "domem" przez kilkanaście godzin.


Dostępność gniazdek przy stoliku jest dużym atutem 
Zupełnie z tyłu, na samym końcu sali, była część przypominająca salę telewizyjną.



Do toalet wchodziło się poprzez korytarz przy wejściu. Choć pomieszczenie było czyste, zadbane i elegancko zaprojektowane, rzucały się w oczy drobne usterki, jak chociażby brak papieru toaletowego w niektórych kabinach. To dość rozczarowujące na lotnisku, na którym większość ogólnodostępnych toalet ma przypisaną własną osobę sprzątającą, która nieustannie monitoruje ich czystość.


Lekko znudzony i senny ze względu na brak światła dziennego, po około godzinnym pobycie postanowiłem udać się do United Clubu i porównać go z salonikiem Singapore Airlines.

Singapore Airlines SilverKris Lounge oferuje świetną okazję do relaksu przed lotem w stylowym, eleganckim otoczeniu. Przewoźnik z Singapuru przyzwyczaił nas do niebagatelnie wysokiego poziomu swoich usług i salonik, choć nie wybitny, świetnie spełnia swoją rolę. Z odwiedzonych przeze mnie lounge'y w Hong Kongu okazał się zdecydowanie najlepszym.

Udostępnij:

2 komentarze:

  1. Did I miss an episode? - there is a leap from SAS economy and Asian lowcosters straight to business lounges :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. For me this transition also felt nearly surreal and even though I *greatly* enjoyed it, expect an article explaining on why I actually feel more comfortable in economy than in business class (yeah, you read that right!). ;-)

      Usuń

Copyright © Odlotowe Podróże | Powered by Blogger
Design by SimpleWpThemes | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com