Choć dwa tytułowe miasta dzieli zaledwie
rzut beretem mocniejsze kopnięcie piłki (a konkretnie ok. 50 km),
ich antagonizm jest wręcz
legendarny i wie o tym każdy, nawet jeśli nie śledzi Premier League.
Pomysł połączenia obu miast w jednej, krótkiej podróży wydał mi się tak śmiały i odważny, że decyzja o wyjeździe zapadła w mig, można rzec,
krótka piłka!
|
Dwa miasta, które dzieli raptem kilkadziesiąt kilometrów, są domami dla trzech drużyn na światowym poziomie - Liverpoolu FC oraz dwóch "Manchesterów" - City oraz United |
Jakkolwiek szalone może się to wydać, swój plan zamierzam zrealizować w ciągu zaledwie jednego dnia pod koniec września tego roku, na co pozwala kombinacja lotów dwóch linii wiodących prym w Gdańsku, którymi są, rzecz jasna, Ryanair (latający do Manchesteru) oraz Wizzair (obsługujący połączenie do Liverpoolu).
Plan przelotów prezentuje się następująco (i jest możliwy do wykonania w rozkładzie letnim w poniedziałki i piątki):
FR4095 Gdańsk (GDN) - Manchester (MAN) 10:15 - 11:40
W61612 Liverpool (LPL) - Gdańsk (GDN) 21:30 - 00:45
|
Ciężko o nudniejszą i mniej zróżnicowaną mapę lotów. Trasa między Liverpoolem a Gdańskiem niemal idealnie pokrywa się z tą z Gdańska do Manchesteru |
Przejazd z manchesterskiego lotniska do Liverpoolu trwa ok. 1,5 godziny i można go odbyć bezpośrednim autobusem National Express, w cenach zaczynających się od 2 funtów (biletów w cenach od 2 do 4 funtów widzę mnóstwo na dowolne daty).
|
Nie ma jeszcze dostępnych biletów na wrzesień, ale kupując je nawet z niewielkim wyprzedzeniem, ceny są przystępne, więc podobnie powinno być po pojawieniu się kalendarza na dalsze miesiące |
To właśnie w mieście Beatlesów zamierzam spędzić dzień i odwiedzić
muzeum poświęcone ich działalności - bilet normalny kosztuje 16,95 GBP i 12,5 GBP. Pomimo cennika na stronie podającego nieznacznie niższe ceny (odpowiednio 15,95 i 12 GBP), przy próbie zakupu przez internet pojawiają się jedynie te z początku akapitu.
Właśnie kultowym, rockowym zespołem kojarzy mi się Liverpool, na co zapewne spory wpływ ma fakt, iż miejscowe lotnisko nosi imię jednego z jego członków - legendarnego Johna Lennona, a przed terminalem stała niegdyś żółta konstrukcja w kształcie
żółtej łodzi podwodnej.
Oprócz samego muzeum, miasto słynie z doków położonych niemal w samym centrum oraz portowych pubów z muzyką na żywo (nawet Beatlesi gdzieś zaczynali...), w których
można trzeba napić się piwa (w końcu mówimy o Wielkiej Brytanii!).
Pomożecie mi z ułożeniem optymalnej playlisty na mój wyjazd do kolebki współczesnej muzyki? A może polecicie inne "must-see" w Liverpoolu?