czwartek, 23 lutego 2017

Relacja z lotu: 340 powodów, dla których nie zapomnę lotu z Radomia do Gdańska

Jeśli czytaliście plan mojej podróży do Radomia, pewnie zastanawialiście się, jak można odnosić z tego przyjemność. Choć nie da się wytłumaczyć komuś swojej pasji, spróbuję chociaż przekonać niedowiarków, że było warto!

Trochę zaskoczył mnie fakt, że napis "Boarding" wyświetlał się już na ponad godzinę przed odlotem i długo przez rozpoczęciem boardingu, ale przynajmniej mogłem zrobić dobre zdjęcie bez dopychania się do ekranu
Lotnisko w Radomiu i burza medialna, która wokół niego narosła, były dla mnie wystarczające, by odbyć taką wyprawę, a fakt, że trasa obsługiwana jest przez przewoźnika, którym wcześniej nie leciałem, na dodatek dość unikatowym samolotem, tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że muszę to zrobić!

Mowa o Saabie 340 - turbośmigłowym samolocie szwedzkiej konstrukcji, który na pokład zabiera 33 pasażerów.

Mój pierwszy lot Saabem 340 i linią SprintAir 
Polska linia SprintAir, której gościem miałem przyjemność być na dzisiejszym locie, jest jednym z największych na świecie operatorów tej maszyny za sprawą jej 12 sztuk (większość w wersji cargo lub umożliwiającej szybką zmianę cargo/pasażerski).

19.02.2017
SprintAir 739
Radom (RDO) - Gdańsk (GDN)
Wylot z Radomia: 19:00
Przylot do Gdańska: 20:15
Samolot: Saab 340
Miejsce: 5A

Więcej danych technicznych znajdziecie na stronie przewoźnika. A co jest tak fascynującego w 31-letniej maszynie (tu znajdziecie więcej zdjęć samolotu SP-KPG) napędzanej śmigłami (co, jak domyślacie się, generuje olbrzymi hałas)?

Oprócz możliwości przyjrzenia się maszynie, co dla każdego fana lotnictwa jest atrakcją samą w sobie, uwagę przyciąga układ foteli: 1+2. Tak, koniec dylematów przy odprawie typu "pod oknem czy przy przejściu?". "Poproszę oba (w jednym)!" ;-)

Bezpośredni dostęp do przejścia to przywilej zarezerwowany na ogól dla klasy biznes i miła odmiana dla klasycznego 3-3 w większości samolotów, zwłaszcza pośród tanich linii
A jak wyglądał sam boarding? Błyskawiczne skanowanie kart pokładowych (ku mojej radości nie jest z nich odrywana żadna część, więc można w nienaruszonej formie zachować je na pamiątkę) i krótki spacer do autobusu... przegubowego! Takim na lotnisku Chopina się nie przejedziecie! Jeśli wszystkie rejsy z Radomia mogą przewieźć maksymalnie po 33 pasażerów, przegubowy autobus wydaje się być trochę na wyrost, ale obstawiam, że zakupiono właśnie taki zamiast pojedynczego, by nie brakowało miejsca, gdyby na loty z Sadkowa zdecydowała się linia operująca większymi samolotami.

Tak, to by miało sens... Gdyby nie jeden "drobny" szczegół. Właściwie nie jeden, a dwa. I wcale nie takie drobne, bo z okien autobusu zobaczyłem, że obok stoją jeszcze dwa inne "przegubowce". Cytując klasyka "mają rozmach".

Nie pamiętam, kiedy ostatnio udało mi się usiąść w lotniskowym autobusie. Tym razem miejsc starczyło dla wszystkich
Warto usiąść, bo samoloty nie parkują pod samym terminalem, a przejażdżka po płycie trwała dobre kilka minut nim dotarliśmy do oddalonego stanowiska postojowego.

Myślicie, że mam słaby aparat? Na żywo było widać jeszcze mniej
"Oddalone" oznaczało w tym wypadku również spowite kompletnym mrokiem, rozpraszanym jedynie przez jeden silny reflektor, podobny do stadionowych, skierowany raczej na luk bagażowy niż drzwi wejściowe.

Schowek bagażowy znajduje się z tyłu samolotu, tuż za toaletą
Choć przy odprawie na moją prośbę przydzielono mi miejsce 1A, po wejściu do samolotu  i przywitaniu przez kulturalną, choć raczej powściągliwą, stewardessę, mówiącą z wyraźnie wschodnim akcentem, dowiedziałem się, że muszę poszukać innego miejsca, gdyż 1A będzie zajęte przez załogę (w trakcie lotu pozostało wolne, możliwe, że chodziło o więcej miejsca dla stewardessy, której jumpseat znajduje się tuż naprzeciwko mojego pierwotnego miejsca lub łatwiejsze zamknięcie drzwi).

Choć udało mi się znaleźć wolne miejsce w rzędzie pojedynczych foteli, jako widok z okna musiało mi wystarczyć skrzydło i kawałek śmigła. A szkoda, bo w trakcie lotu kapitan na bieżąco opowiadał o mijanych miastach, które mógłbym w innym wypadku dostrzec.

Widok na kabinę z miejsca 5A. Zwróćcie uwagę na mikroskopijne schowki nad głowami - większe bagaże muszą zmieścić się pod fotelem
Choć od czasu do czasu słyszymy o kapitanach, którzy recytują wiersze w trakcie lotu, są to pojedyncze przypadki, a samo latanie powoli traci swą magię i urok typowy dla podróży z połowy ubiegłego wieku. Ogłoszenia załogi najczęściej ograniczają się do standardowych komunikatów dotyczących bezpieczeństwa czy skrótowych informacji o oczekiwanym czasie lądowania, ewentualnie pogodzie spodziewanej na docelowym lotnisku.

Muszę przyznać, że bardzo podoba mi się malowanie samolotów SprintAira oraz jego logo jako takie, więc jego obecność, w dodatku wyszywanego, na zagłówkach foteli zarobiła dla samolotu kilka dodatkowych punktów za wystrój
Tu zaczęło się podobnie: "nad Gdańskiem jest trochę wietrznie i pochmurnie, ale lądowanie powinno być gładkie..." chwila pauzy i "ale to tylko prognozy, a, jak to mówią, nie wolno chwalić teściowej dopóki żyje". Tylko wyobraźcie sobie rozluźnienie i radość pasażerów, szczególnie męskiej części!

W trakcie rejsu kapitan opowiadał o mijanych miejscowościach, a humor nie opuścił go ani na moment, co zaowocowało ciekawym spostrzeżeniem na sam koniec lotu: "Dziękuję Państwu za wybranie linii SprintAir. Mam nadzieję, że nie zraził Państwa fakt, że nasze monstrum jest napędzane hałasem".

Faktycznie, wewnątrz dało się czuć buczenie i wibracje. Osobom, które nigdy nie leciały samolotem śmigłowym, proponuję usiąść na pralce, gdy ta jest w trakcie odwirowywania, jeśli chcą zrozumieć o czym mowa. W trakcie godzinnego lotu nie ma to większego znaczenia, a założenie słuchawek powinno wystarczyć nawet wrażliwym podróżnym.

"Muszą mi Państwo uwierzyć na słowo, że ta jasna aura pod nami to Płock". Faktycznie, siedząc na takim miejscu, jak moje, musiałem zaufać kapitanowi w tej kwestii ;-)
Podczas gdy nasz narodowy LOT częstuje swoim firmowym, miniaturowym Prince Polo, a SprintAir oferuje pełnowymiarowe Princessy (orzechowe lub kokosowe) i wodę mineralną Nestle.

Miła niespodzianka, która we wszystkich liniach powinna być standardem przy biletach w tej cenie (nie licząc promocji, w której zapłaciłem zaledwie 29 zł za dzisiejszy przelot, ceny biletów w jedną stronę na tej trasie zaczynają się od 99 zł)
Po zakończonym poczęstunku, wykorzystałem chwilę na obejrzenie toalety, do której drzwi znajdują się na wprost korytarza, w ściance, do której przylegają ostatnie rzędy. Z racji na niewielkie rozmiary samolotu, taka bliskość może być szczególnie dokuczliwa, więc radziłbym unikać miejsc w rzędzie 11.

Nie wiem, co miał oznaczać napis "do not use", ale po wciśnięciu środkowego  przycisku, z kraniku nieśmiało poleciała woda
Sama toaleta jest dość malutka (jak można się spodziewać w samolocie), do tego stopnia, że ciężko było mi w niej zrobić ciekawe zdjęcie, ale za to zauważyłem ciekawy szczegół na ścianie, trochę powyżej zlewu.

Widoczny (w złotym kolorze) wizjer pozwala zajrzeć do luku bagażowego. Taka "atrakcja" jest podyktowana przepisami bezpieczeństwa
Niewiele po moim powrocie na miejsce rozpoczęliśmy podejście do lądowania. Ojjjj, wiało! Rzucało nami mocno, momentami samolot leciał wręcz bokiem, ale samo lądowanie było nadzwyczaj miękkie.

Szybkie kołowanie na oddalone stanowisko i już można wysiadać. Zamieniam jeszcze kilka słów z kapitanem i wyrażam swój zachwyt nad jego zabawnymi komunikatami w trakcie lotu.

Płyta postojowa lotniska w Gdańsku - tym razem to Wy musicie uwierzyć mi na słowo
Z pewnością nie zapomnę tego dnia i mojej szalonej wycieczki, a tak pozytywne doświadczenie na jego koniec było świetnym ukoronowaniem mojego wysiłku, na który się zdobyłem, by stać się dumnym członkiem elitarnego klubu pasażerów, którzy skorzystali z lotniska w Radomiu, z którego relację znajdziecie tutaj.

A co Wy sądzicie o małych, regionalnych lotniskach? Skorzystalibyście z oferty SprintAira, by na nie dotrzeć?

Udostępnij:

16 komentarzy:

  1. Sprawa z autobusami jest bardziej prozaiczna niż mogłoby się wydawać :) Zakup autobusów zbiegł się akurat z wymianą przegubowców w radomskim MPK i to była dla Portu Lotniczego okazja, żeby tanio odkupić te trzy sztuki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Namawiam żonę aby skorzystać z naszego Babimostu. Niestety Spiryt właśnie zakończył do nas latać. Zostaje LOT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chętnie wybrałbym się na lotnisko w Zielonej Górze. Bilety LOTu od 50 zł w jedną stronę kuszą, więc kto wie, może już wkrótce podzielę się na blogu kolejną relacją z regionalnego lotniska... ;-)

      Usuń
  3. Polecam loty z Radomia,lecialem kilka rzy i wole to niz jechac do Modlina.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega relacja i super doświadczenie! Sam marzę o tym, by polecieć kiedyś z Radomia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie polecam, doświadczenie zupełnie różni się od tego, co czego przywykliśmy na większości lotnisk.

      Dokładny opis lotniska w Radomiu znajduje się pod tym linkiem: http://odlotowe-podroze.blogspot.com/2017/02/suze-dobra-radom-czyli-relacja-z_22.html?m=1

      Usuń
  5. Lecialam kilka razy z Radomia SprintAir polecam ! 10/10 Na lotnisku w Radomiu bardzo miła i kulturalna obsługa co nie można powiedzieć w Gdańsku :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Latanie z Radomia-super!Latam bardzo często do Pragi.Wolę tysiąc razy lotnisko w Radomiu,od tego w lesie koło Modlina...Tam dojechać to masakra....a ceny na dojazd droższe niż bilety lotnicze...

    OdpowiedzUsuń
  7. Lecialem z Szyman do Wrocławia SP-KPR. czestowali dużym Prince polo orzechowym. to była wspaniała podróż

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że również miło wspominasz swoją podróż tą linią. Szymany to, obok Zielonej Góry, mój kolejny lotniczy cel. Szkoda, że istnieje raczej niewielka szansa na zdobycie go właśnie na pokładzie SprintAira.

      Usuń
  8. Boże co za złośliwy pasażer! Tacy w ogóle nie powinni latać! Zapłacił 29zl a wymagania ma jakby bilet kosztował 2900zl. Miejsce 1A w Saabie jest dokładnie naprzeciwko jumpseatu (miejsa dla stewardessy). Pomiędzy tymi miejsami jest jakieś pół metra. Gdy stewardessa siedzi na jumpseacie, a pasażer na swoim 1A to po prosu się kopią! Może dla pasażera to frajda ale stewardessa musi sieddzieć albo bokiem, co jest niedopuszczalne albo z nogami bokiem, co jest niezgodne z przepisami o pozycji awaryjnej, którą musi przyjąć przy starcie i lądowaniu. To miejscee w ogóle nie powinnno być sprzedawane. POza tym przód samolotu, ze względu na umieszczenie śmigieł jest najgłośniejszy, więc rosząc o miejsce 1A poprosił Pan o jedno z najgłośniejszych miejsc. Przyrównywanie dzwięku Saaba podczas lotu do wirującej pralki jest po prostu niedorzeczne i śmieszne. Ma być cicho to niech Pan lata jetami.
    Co za różnica jaki akcent miała stewardessa?! Zrozumiał Pan czy nie, co mówiła?! Ona ma wykonywać swoją pracę, a nie ucinać sobie pogaduchy z pasażerami, a nie daj Bóg z takimi jak Pan! Ma być miła i powściągliwa, takie właśnie są wymagania pracodawcy wobec tego stanowiska! Stewardessa, z którą Pan leciał była więc wzorcową stewardessą!
    Skoro jest Pan takim znawcą awiacji i lotnisk niech Pan poczyta jak inne lotniska zaczynały, choćby Rzeszów. Było znacznie gorzej niż jest w Radomiu. Początki są zawsze trudne. To nie powód do złośliwości i nabijania się. Nie podoba się to niech Pan nie lata!!!

    Poczęstunek. To najważniejsze! Hahaha. Najlepiej jakby dopłacali jeszcze do lotów. Polacy chyba nigdy się nie zmienią. Byle się najeść. Tragedia!!!

    Niestety nie życzę Panu przyjemnych lotów. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pisaniu dobrych recenzji nie chodzi o krytykowanie czy narzekanie, a o rzetelne oddanie rzeczywistości. Choć ja zapłaciłem 29 zł, bilety na ten sam lot kosztują czasem znacznie więcej, a każdy pasażer zasługuje na tę samą obsługę. W tym aspekcie SprintAir wypada bardzo korzystnie na tle wielu dużych linii (choćby nawet British Airways), które zupełnie zrezygnowały z darmowego poczęstunku na pokładzie. Może jest to detal, ale czyż nie prawdą jest powiedzenie, iż "diabeł tkwi w szczegółach"?

      W kwestii hałasu, moje doświadczenie z samolotami śmigłowymi wskazuje jednak na to, że z przodu jest ciszej (co zresztą sprawdza się również przy odrzutowcach). Sam hałas nie jest zły, przynajmniej czuję, że lecę, nie to co w "jetach" ;-) Wspominam o tym we wpisie, gdyż wątpliwości co do poziomu hałasu w tego typu samolotach przewijają się w internecie bardzo często, a że nawet kapitan ośmielił się wyrazić na ten temat swoje zdanie, uznałem, że skomentuję ten fakt.

      W dużej mierze to załoga sprawia, że lot jest taki, jak wszystkie inne, lub wyjątkowy (na plus lub minus). Na tym locie stewardessa zachowywała się sympatycznie, choć bez nadmiernej wylewności, czego nie oceniam, a wyłącznie zauważam. Sytuację z zamianą miejsca można było rozwiązać w delikatniejszy sposób (np. używając słowa "przepraszam" lub tłumacząc, że inne miejsce będzie wygodniejsze ze względu na niewielką odległość od jumpseatu. Bez wahania zgodziłbym się na zamianę w takiej sytuacji). Ale jeśli miejsce jest sprzedawane jak każde inne, to nie można mówić, że jego wybór jest złośliwością pasażera.

      Gorąco kibicuję wszystkim lotniskom regionalnym i mam nadzieję, że się szybko rozwiną, nawet pomimo niesprzyjających okoliczności.

      Całe doświadczenie zaliczam zdecydowanie pozytywnie i mogę jedynie ubolewać nad faktem, że inaczej odczytał Pan moje intencje.

      Usuń
  9. Aha, a co do kranu w toalecie, szkoda, ze to byla woda, a nie kwas solny. Skoro jest napisane, zeby nie uzywac to znaczy "Nie uzywac"!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja jednak podzielam zdanie autora wpisu, że umycie rąk po wyjściu z toalety jest nie jest zbytecze, nawet jeżeli lot kosztuje 29 zł

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, ze mycie rąk po wyjściu z toalety jest niezbędne dlatego zawsze są w toalecie chusteczki odświeżające, nawilżone dość mocno, na dodatek substancją antybakteryjną, więc spokojnie można ręce umyć.

      Usuń
  11. Też mam zamiar skorzystać z tego połączenia :) Nigdy nie leciałam takim samolotem i mimo, iż nie przepadam za lataniem jestem ciekawa jakie doznania mnie czekają :)

    Pozdrawiam,
    Marta

    http://travel-fashion-lifestyle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Odlotowe Podróże | Powered by Blogger
Design by SimpleWpThemes | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com