wtorek, 17 lipca 2018

Relacja: TurboJET Hongkong - Makau klasa ekonomiczna (Prom)

Wyjątkowy status administracyjny i kolonialna przeszłość Hong Kongu, który przez 20. stulecie należał do Wielkiej Brytanii, nie są sekretem. Dziś, choć miasto oficjalnie należy do Chin, zachowało sporą autonomię, stąd określenie "jeden kraj, dwa systemy".

A jeśli powiem Wam, że kilkadziesiąt kilometrów dalej jest podobny region, ale z portugalską przeszłością?

Makau, bo o nim mowa, od XV wieku było portugalską kolonią, aż do przekazania pieczy nad miastem Chinom w 1999 roku. Dziś funkcjonuje podobnie do Hong Kongu i Las Vegas (nie, to nie pomyłka!).

Połączenie Chin i Portugalii daje dość unikatowe efekty, szczególnie w kwestii zagospodarowania przestrzeni, która jest dobrem luksusowym w malutkim Makau
O ile ślady portugalskiej kolonizacji w Ameryce Południowej są czymś oczywistym, w Azji ciężko je odnaleźć, a tym bardziej w pobliżu Chin, dlatego nie mogłem zrezygnować z wyjazdu do tego magicznego miasta, którego głównym źródłem utrzymania są... kasyna.

Makau jest jedynym miastem w Chinach, w którym dozwolony jest hazard, co nakłania tysiące turystów z kontynentalnych Chin do wizyty w jednym z kilkudziesięciu tutejszych kasyn, wyglądem ani trochę nie odbiegających od tych ze światowej stolicy hazardu - amerykańskiego Las Vegas.

Hong Kong od Makau w linii prostej dzieli ok. 40 km morza (dla porównania, Gdynię i Hel dzieli niecałe 20 km), co jest zbyt krótkim dystansem na lot samolotem, lecz jednocześnie zbyt długim na budowę tunelu czy mostu... a przynajmniej tak wydawało się wszystkim do bieżącego roku, gdy otwarto najdłuższy na świecie most (o długości 55 km) łączący Hong Kong z Makau i Zhuhai (na terytorium kontynentalnych Chin).

Jednak wciąż najpopularniejszą (i najszybszą) formą transportu pomiędzy dwoma ex-koloniami pozostają promy. Określenie to kojarzy mi się z powolnymi stateczkami, przewożącymi mnóstwo pasażerów i samochodów, dlatego stylizacja terminalu promowego oraz nomenklatury, odprawy i wszystkich procedur na zbliżone do lotniskowych wydała mi się zabawna... do czasu!

Kształt oraz napęd jednostek obu operatorów pozwalają im uzyskiwać prędkości kilkudziesięciu kilometrów na godzinę
W budynku znajduje się wszystko, czego spodziewalibyśmy się na lotnisku; eleganckie butiki i sklepy światowych marek, fast foody oraz restauracje. Wejście do niego odbywa się bezpośrednio ze stacji metra Sheung Wan na wyspie Hong Kong.



Jeśli niecała godzina na promie to dla Was za długo, możecie zdecydować się na kilkunastominutowy lot helikopterem. Cena za bilet dla jednej osoby w jedną stronę to minimum 4300 HKD (ok. 2000 zł).

Niewielkie kolejki do stanowisk premium najlepiej odwzorowują poziom cenowy lotów helikopterem lub wyższych klas podróży promem
Zakupu biletów wszystkich przewoźników operujących z terminalu można dokonać w kasach biletowych (z ogromnymi kolejkami) lub w automatach (bez kolejki), ale do tych drugich wymagana jest lokalna karta płatnicza.


Zmusiło mnie to do udania się do standardowej kasy, w której za 186 HKD (ok. 90 zł) kupiłem bilet na najbliższy rejs z wolnymi miejscami - za ok. 1,5 godziny.



Większość czasu spędziłem na śniadaniu w McDonaldzie, a następnie udałem się w stronę kontroli biletowej i paszportowej, które znajdują się za jednym z dwóch (wschodni i zachodni) długich pomostów łączących handlową część terminalu z pasażerską.

Brak kontroli bezpieczeństwa to jedna z nielicznych różnic względem procedur na lotnisku.

Pomost wschodni
Pomost zachodni - tym wchodziłem, zgodnie z informacjami wyświetlanymi na monitorach podobnych do lotniskowych 
Bez obaw - co jakiś czas napisy zmieniają się na angielską wersję
Nie zostawiajcie tego na kilka minut przed rozkładowym czasem wypłynięcia. Przy większej ilości pasażerów kolejki mogą zająć Wam mnóstwo czasu, a sam dystans do pokonania jest całkiem spory.


Widok na jedną z maszyn Turbojeta
Stanowisko nadawania dużych bagaży (większych niż podręczne)
Kontrola paszportowa
Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu, samemu udało mi się załatwić wszystkie formalności bardzo sprawnie i bez kolejek, a raptem kilka minut później podszedłem do gate'u.

Dopiero przy nim na każdy bilet naklejane są kolorowe naklejki z numerem siedzenia. Jeśli płyniecie w ciągu dnia, zdecydowanie warto poprosić o miejsce pod oknem.


Prawie jak lotniskowy rękaw!
Układ foteli 3-4-4-3 nie jest może najwygodniejszy, ale przy 40-minutowym rejsie nie ma to większego znaczenia, szczególnie że fotele są miękkie i wygodne, choć nie oferują nadmiernej przestrzeni na nogi.




Przypadkowo dostałem miejsce "Priority", czyli w pobliżu wyjścia (oraz toalet). Okazało się całkiem przydatne, gdy po zawinięciu do Makau wszyscy pasażerowie usiłowali jak najszybciej wydostać się jednym wyjściem, by uniknąć kolejek do kontroli paszportowej (która jest niemiłosiernie powolna).



Gdy odbiliśmy od nabrzeża, natrafiliśmy na całkiem spore fale, które rozbujały nasz statek, ale w momencie, w którym opuściliśmy bezpośrednią bliskość terminalu, łódź zaczęła nabierać szybkości, by w końcu uzyskać prędkość rejsową bagatela 75 km/h. Wow!

Nic dziwnego, że można odnieść wrażenie lotu nad wodą. Choć dziś jest to już przeszłość, kilkanaście lat temu we flocie przewoźnika znajdowały się również promy produkcji... Boeinga. To nie żart - sprawdźcie Boeinga 929.

Oprócz Makau, najpopularniejszego celu promów (z rejsami nawet co kilkanaście minut), z Hong Kongu dopłyniemy też do kilkunastu miejsc w kontynentalnych Chinach, co łącznie generuje spory ruch na wodach wokół miasta
Tak zawrotny pęd tłumaczyłby obecność pasów przy każdym z foteli, lecz nie udało mi się dostrzec ani jednej osoby w pobliżu, która robiłaby sobie cokolwiek z ich obecności.

Załoga statku rozniosła karteczki wjazdowe do Makau, a następnie zajęła się sprzedażą napojów i przekąsek, na które nie znalazło się zbyt wielu chętnych.

Nie dziwię się - przy takich widokach za oknem nie byłem w stanie oderwać wzroku, choć wielu współpasażerów sprawiało wrażenie regularnych bywalców na tej trasie, obojętnych na mijane krajobrazy i zdecydowanie bardziej zainteresowanych wifi, które działało sprawnie mniej więcej przez połowę podróży.

Na późniejszym etapie podróży mija się z bliska dziesiątki zielonych, malowniczych wysp i wysepek
Lekkie kołysanie na falach, nad którymi "przelatuje" nasz statek, szybko usypia, co jeszcze bardziej "skraca" czas podróży. Trwa ona około 40 minut, po których zaczynamy dostrzegać okolice przystani promowej Macau Outer Ferry Terminal, z której operuje Turbojet.


Macau Outer Ferry Terminal znajduje się znacznie bliżej zabytkowych dzielnic miasta niż przystań w Taipie, obsługiwana przez Cotai Water Jet. Taipa jest zdecydowanie lepszym wyborem jeśli zależy Wam na jak najszybszym przemieszczeniu się do najnowszych kasyn (np. Venetian, Parisian itp.).


Jeśli preferujecie zwiedzanie z krótką wizytą w jednym z "klasycznych" kasyn (których nie brak na głównej wyspie), polecam jednak Turbojeta.

Napisy w języku portugalskim. Choć jest to jeden z urzędowych języków Makau, ciekaw jestem, czy rzeczywiście znalazłbym w mieście osoby biegle nim władające
Komfort w klasie ekonomicznej jest przyzwoity i zupełnie wystarczający jak tak krótką podróż, a obsługa profesjonalna, co cały proces czyni wydajnym i bezstresowym.

Jeśli rozważacie jednodniową wycieczkę z Hong Kongu, Makau z wykorzystaniem promów jest świetnym wyborem.

Udostępnij:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Copyright © Odlotowe Podróże | Powered by Blogger
Design by SimpleWpThemes | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com