
Po wejściu do obiektu musimy użyć jednej z trzech wind lub schodów, by dostać się do recepcji znajdującej się na pierwszym piętrze. W lobby panuje dość swobodny i ciepły nastrój, świetnie pasujący do drinka w luźnej atmosferze
![]() |
Jak możecie zauważyć, wybór padł na "najbardziej szalony" drink w moim życiu - coca colę ;-) |

Dzięki tym benefitom mogłem nacieszyć swój wzrok widokiem na miasto z 16. piętra.


Sam pokój typu Queen określiłbym jako przytulny, choć nie klaustrofobiczny.

![]() |
Część pakietu powitalnego |
Na łóżku leżały kartki ze zwykłej, amatorskiej drukarki (nie ulotki) z tajemniczą promocją "wymień maila na kieliszek wina", co wyglądało dość nieprofesjonalnie.
![]() |
Fotel z podnóżkiem okazały się niesamowicie wygodnym meblem, który umożliwił mi komfortowe spędzenie wieczoru nad lekturą |

Choć łóżko było raczej jedno niż dwuosobowe, gniazdek wystarczyłoby za to spokojnie do naładowania telefonów i tabletów całej rodziny, co wydaje się podstawowym wyposażeniem pokoju, jednak bywa stosunkowo często pomijanym lub dość ograniczonym.
Naprzeciwko znajduje się regał z telewizorem, dodatkowa (darmowa) woda oraz czajnik z filiżankami i kilkoma rodzajami herbaty.


Łazienka dzieli drzwi z szafą. Przesuwne, drewniane drzwi albo zasłaniają szafę, w której powiesimy nasze kurtki, marynarki itp., albo służą do zamknięcia łazienki - dość... nietypowe rozwiązanie
Samo wnętrze wygląda natomiast bardzo elegancko i nieskazitelnie czysto.

Na jednym z ręczników rzuciła mi się w oczy niedoprana plama, co nie powinno mieć miejsca w

Półeczka z ręcznikami wygląda estetycznie i zabiera niewiele miejsca, jednak brak możliwości rozwieszenia mokrego ręcznika uważam za spory problem, jeśli chcemy być ekologiczni i użyć go jeszcze raz.

Ciśnienie wody w prysznicu było znakomite i choć jestem sceptyczny wobec otwartych kabin (bo zawsze kończy się kompletnie zachlapaną podłogą w całej łazience), tu szyba była wystarczającą przeszkodą dla wody przed zalaniem reszty pomieszczenia.

Wiem, że Hampton jest jednym z mniej ekskluzywnych "brandów" w portfolio Hiltona (choć, jak wspominałem na wstępie, w przypadku warszawskich obiektów różnica w cenie jest zazwyczaj znikoma), ale mimo wszystko uważam, że duże dozowniki mydła i płynu do kąpieli wyglądają dość tanio.

Swój pobyt w ogólności wspominam pozytywnie, a większość uwag wynika z porównania hotelu do "starszych braci" spod marki Hiltona. Klimatyzacja pracowała bez zarzutu, umożliwiając z łatwością ustawienie komfortowej temperatury, wyposażenie pokoju wyglądało na stosunkowo nowe i dobrze utrzymane, a śniadanie stawiało na nogi.
Choć nie oferowało najszerszego możliwego wyboru potraw, można było znaleźć dla siebie w bufecie coś świeżego i smacznego. Nie wrzucam zdjęć, gdyż przy tak wielkiej liczbie gości w trakcie mojego śniadania, po prostu nie udało mi się zrobić żadnego.

Hampton by Hilton Warszawa Centrum oferuje solidny standard, choć bez nadmiernych wygód czy dodatkowych atrakcji. Standard określiłbym mniej więcej pomiędzy klasycznym Ibisem (który przypominały mi kolorowe wykładziny i ściany) a Mercure francuskiego koncernu Accor.
Jeśli zależy Wam właśnie na tej lokalizacji (bliskość dworca Warszawa Centralna), to dobry wybór. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że ceny obu wymienionych na wstępie hoteli grupy Hilton często różnią się minimalnie, osobiście skłaniałbym się ku "klasycznemu" Hiltonowi (na ul. Grzybowskiej).
A jeśli nocleg w jednym z nich lub innym hotelu rezerwujecie przez Booking.com, zajrzyjcie do postu z linkiem obniżającym cenę noclegu o 25 USD.
Który warszawski hotel grupy Hilton jest Waszym zdaniem najlepszy?
Ładnie to wygląda.
OdpowiedzUsuń