poniedziałek, 29 października 2018

Relacja: Lot widokowy nad Półwyspem Helskim (PZL-104 "Wilga")

Moim pierwszym doświadczeniem z Wingly.io, czyli lotniczym "BlaBlaCarem" (serwisem do oferowania wspólnych przejazdów za współudział w kosztach paliwa), miał być lot widokowy Cessną 182 nad Półwyspem Helskim. Skorzystanie z takiego rozwiązania byłoby tańsze niemal o połowę od lotu komercyjnego... gdyby pilot pojawił się zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. Zero kontaktu, wiadomości, maila i odrzucanie połączeń.

Gdy wreszcie udało mi się do niego dodzwonić z innego numeru, usłyszałem tylko, że dziś lotu nie będzie. Nie takiej reakcji spodziewałem się po pilocie mającym kilka tysięcy godzin nalotu.

Próbując dodzwonić się do pilota, podziwiałem pracowitą Wilgę wykonującą loty widokowe. Tę samą, którą rok temu sfotografowałem przy okazji relacji ze Sky Camp Baltic
Dotarcie w sezonie na Półwysep Helski to wyprawa niewiele różniąca się od 10-letniej tułaczki Odyseusza opisanej w "Odysei" Homera, dlatego nie zamierzałem wracać z pustymi rękoma.

Wybawieniem i opcją awaryjną okazała się żółto-tęczowa "Wilga" (PZL-104 - pierwszy samolot polskiej produkcji, którym leciałem w swoim życiu) od lat oferująca loty widokowe nad Półwyspem Helskim, czasami po kilkanaście dziennie.

Lot widokowy to olbrzymia atrakcja dla całej rodziny, zwłaszcza najmłodszych
Wilga to "koń roboczy" wielu polskich aeroklubów. Dzięki swej niezawodności przez dziesiątki lat używano jej chociażby do wyciągania szybowców, a wytrzymała konstrukcja pozwalała na lądowanie nawet na wyboistych pasach trawiastych.

Przestronna konstrukcja maszyny z dużymi oknami ze wszystkich stron kabiny świetnie nadaje się do lotów, których głównym celem jest podziwianie świata z góry
Miejsce obok pilota przypadło mojemu znajomemu (którego serdecznie pozdrawiam!), który miał okazję podziwiać wskazania przyrządów pokładowych i zdublowany drążek sterowy tuż przed sobą
Przy trzech pasażerach cena lotu to 160 zł od osoby, jednak przy dwóch to 210 zł od osoby (zamiast 130 zł ustalonych z pilotem z Wingly), a taką cenę byłem zmuszony zapłacić, gdyż pomimo wielu chętnych na loty tego dnia, razem z moim znajomym nie udało się nam znaleźć trzeciej osoby i na tylnej, podwójnej kanapie usiadłem sam.


Start z tak krótkiego, wyboistego pasa otoczonego ze wszystkich stron lasem przy temperaturze sięgającej 30 stopni Celsjusza to manewr podnoszący adrenalinę, ale liczne kropelki potu na moim czole to zapewne jedynie wynik kiepskiej wentylacji na tylnej kanapie Wilgi. ;-)


Już kilka sekund po oderwaniu od ziemi przyszło mi rozkoszować się widokiem niemal białych, piaszczystych plaż oblewanych przez wody Morza Bałtyckiego zarówno od strony otwartego morza, jak i Zatoki Gdańskiej.


Po pierwszych kilkudziesięciu sekundach lotu w kierunku wschodnim znaleźliśmy się nad portem w Jastarni (od strony zatoki), by następnie przeciąć wąski pas lądu i przelecieć na stronę otwartego Bałtyku, kierując się w stronę Helu i podziwiając z powietrza molo w Juracie.

Po lewej stronie widoczny port w Jastarni (Hel za plecami). Na wprost, tuż przed zwężeniem się lądu, niewielka plamka jaśniejszej zieleni to lądowisko, z którego wystartowaliśmy.
Po ok. 3-4 minutach, przelocie nad hotelem Bryza, należącym do pasjonata lotnictwa i właściciela zabytkowego dwupłatowca CSS-13, oraz ponownym przecięciu lądu zawróciliśmy w stronę lądowiska w Jastarni, jednak ku mojej uldze, nie oznaczało to końca przygody, lecz skierowanie się w stronę płycizn i łach w okolicach Kuźnicy i Chałup.

Po prawej stronie widoczne molo w Juracie, z kolei po lewej, tuż przy plaży, kompleks wypoczynkowy "Bryza" wraz z kortami tenisowymi
Półwysep Helski, szczególnie w swojej "początkowej" części słynie z niewielkiej głębokości od strony Zatoki Gdańskiej, co stwarza świetne warunki do wind- oraz kitesurfingu.


Podziwianie spłyceń z powietrza pozwala na dostrzeżenie mozaiki kolorów; od bieli piasku przez jaskrawą zieleń obszarów z zaledwie kilkudziesięcioma centymetrami wody i mnóstwem glonów, po granat głębin.


Niebywałe jak wąski miejscami jest teren najpopularniejszego celu wakacyjnych podróży Polaków. Po tym locie jestem pod jeszcze większym wrażeniem, iż tak gigantyczne tłumy są w stanie znaleźć tu swoje miejsce na wypoczynek
Już po obraniu kursu w stronę lotniska, pilot miał dla nas jeszcze jedną niespodziankę; znacie to uczucie, gdy rollercoaster gwałtownie zaczyna zjeżdżać w dół, a Wasze wnętrzności nie nadążają i podrzuca Wam cały żołądek? W samolocie to wrażenie jest jeszcze bardziej spektakularne, szczególnie gdy jest całkowitym zaskoczeniem!

Port w Kuźnicy
Do lądowania podeszliśmy z prostej. Z początku czułem, że obniżamy wysokość lotu, lecz nie umiałem nigdzie przed sobą zlokalizować pasa. Pewnie się powtórzę, ale Półwysep jest tak wąski, że wykrojenie w lesie kawałka placu na lądowisko jest czymś nieprawdopodobnym, a lądowanie atrakcją samą w sobie.


Gdy znaleźliśmy się tuż nad ziemią, oczekiwałem mocnego uderzenia o trawę, gdyż start był bardzo wyboisty i mocno nami trzęsło. Ku mojemu zdziwieniu, przyziemienie było bardzo gładkie, a po kilkunastu sekundach i spektakularnej nawrotce, zatrzymaliśmy się przy budce campingowej pełniącej rolę "centrum kontroli lotniska".

Pilot otworzył gaz, silnik zawył, samolot zerwał się do przodu w stronę startu... a kilka sekund później zgasł i nasza przygoda dobiegła końca i z niekontrolowanie szerokim uśmiechem na twarzy wysiadłem z samolotu.

Jeśli szukacie wyjątkowego lotu widokowego małym samolotem, ciężko będzie przebić Półwysep Helski, który jest przyrodniczym ewenementem i gwarantuje malownicze widoki. Bardzo sympatyczny pilot i niezapomniane wrażenia z lotu sprawiły, że pomimo stresującej sytuacji i klapy Wingly.io, ostatecznie udało mi się zaliczyć dzień do udanych.

Pamiętacie swój pierwszy lot widokowy?

Udostępnij:

3 komentarze:

  1. I really wanted to give wingly.io another try (this time in France) - messaged 3 different pilots, got 0 replies :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sounds like a good reason to get your own pilot's license and be independent! ;-)

      Usuń
  2. Ja swój pierwszy lot widokowy miałem na paralotni, i tak mnie zachwyciło że zrobiłem uprawnienia i kupiłem własny sprzęt. Paralotnia to statek powietrzny dużo bardziej zależny od miejsca i kapryśnej pogody, jednak bliskość natury, brak silnika i barier oddzielających od powietrza to naprawdę wciągająca kombinacja która wynagradza wyczekiwanie dnia w którym będzie można po raz kolejny wzbić się w powietrze.

    Jeśli chcesz spróbować, to zapraszam do lektury mojego artykułu na ten temat.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Odlotowe Podróże | Powered by Blogger
Design by SimpleWpThemes | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com