czwartek, 23 sierpnia 2018

Czy warto było lecieć na kilka godzin do Phuket?

Ponad trzy godziny w samolotach, kilka godzin na lotniskach i w drodze na nie lub z nich, a to wszystko dla dwóch godzin opalania się i kąpania w morzu w Patong Beach. Zapewne prościej byłoby zostać w Bangkoku i wykąpać się w hotelowym basenie. Odpowiedź na postawione w tytule pytanie wydaje się dość oczywista, jednak czy warto było lecieć na kilka godzin do Phuket?

Kolor płytek w hotelowym basenie jest może dość niefortunny, ale wierzcie mi, woda była czysta i orzeźwiająca
Zdecydowanie nie... i zdecydowanie tak!

Celem kurortów jest spokojny odpoczynek; opalanie się, kąpiele w morzu, relaks. W ciągu kilku godzin nie da się odpocząć po tak intensywnej podróży, jakiej wymagała ta wycieczka, na dodatek okraszona gigantyczną ilością stresu, gdy przejazd z lotniska do Patong Beach dłużył się w nieskończoność, a nikt nie był w stanie udzielić informacji o miejscu, z którego można znaleźć transport powrotny na lotnisko (ostatecznie, pozbawiony innych alternatyw, wziąłem taksówkę za ok. 80 zł z jednego z zachodnich hoteli).

Choć wejście pośród tropikalnej roślinności po śnieżnobiałym piasku do morza gorącego jak jacuzzi było wspaniałym uczuciem, możliwe, że w ogólnym rozrachunku (przeloty, przejazdy, stres) przyjemniejszy byłby wypoczynek nad drinkiem w Bangkoku przy hotelowym basenie, do tego tajska kuchnia i masaż.


Jednak Phuket jest de facto jedynym lotniskiem w Tajlandii oprócz Bangkoku, na które można dotrzeć bezpośrednio z Europy. Dla wielu turystów jest to więc jedyne miejsce w Tajlandii, które odwiedzają. Chciałem sprawdzić, czy okolica rzeczywiście jest warta długiego lotu i spędzenia kilkunastu dni. Z tej perspektywy moja "wyprawa" okazała się niezwykle cenna i jestem z niej niesłychanie zadowolony.

Z jednej strony broszurki i ulotki biur podróży oraz zdjęcia znajomych pod palmami, z drugiej zdrowy rozsądek oraz przesłanki świadczące o tym, że region Phuket bardziej przypomina all-inclusive w Turcji niż Tajlandię.

Plaża w Patong Beach
Choć tropikalna flora i gorąca woda wywarły na mnie ogromne wrażenie, Patong Beach ze swoim nieładem budowlanym i licznymi budkami bardziej przypominało mi Łebę czy Władysławowo niż obrazki z folderów reklamowych. Miejsca, w których spotkacie mnóstwo Rosjan, Niemców czy Anglików zamiast lokalnej ludności wywołują we mnie wrażenie czystej komercji i braku autentyczności, stąd unikam ich jak ognia.

Prawdopodobnie na wakacje wolałbym wybrać któryś z mniej popularnych (wśród Europejczyków) kierunków. Z tej perspektywy mój wyjazd był wart swojej ceny, gdyż potencjalnie może oszczędzić mi rozczarowania z wyjazdu do kurortu, który nie okazałby się tym, czego bym oczekiwał po zdjęciach z internetu i folderach w biurach podróży.

Egzotyczny kurort czy jednak Władysławowo?
Absolutnie nie odradzam wakacji nad morzem w Tajlandii, ba, zachęcam do nich! Tylko poszukajcie miejsca mniej mainstreamowego niż Patong Beach słynące z niechlubnej Bangla Road i nieprzebranych tłumów turystów.

Lubicie tłoczne, turystyczne miejscowości czy podobnie jak ja nie przepadacie czuć się jedynie cząstką wielkiego przemysłu hotelarsko-wypoczynkowego?

Udostępnij:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Copyright © Odlotowe Podróże | Powered by Blogger
Design by SimpleWpThemes | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com