czwartek, 18 stycznia 2018

"Dziecko w fabryce czekolady" - zwiedzanie fabryki Airbusa

Choć minęło już trochę czasu od podróży, którą odbyłem pod koniec lipca z okazji setnego lotu w życiu, nie zdążyłem dotychczas podzielić się wrażeniami z wycieczki do fabryki Airbusa w Finkenwerder pod Hamburgiem.


Airbus szczyci się swoją międzynarodowością, sięgającą czasów, gdy idea Unii Europejskiej dopiero powstawała, głównie na drodze zacieśniania współpracy gospodarczej.

Państwa "wiodące", czyli przede wszystkim Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Hiszpania, bez wyjątku ostrzą sobie zęby na jak największy udział w produkcji europejskich samolotów, stąd podział pracy i obowiązków pomiędzy poszczególne kraje i fabryki to dość wrażliwa kwestia.

Rozrzucenie produkcji po całym świecie wymaga niestandardowych form transportu - tak narodziła się "Beluga" - wersja Airbusa A300 z charakterystycznym grzbietem, bez problemu mieszczącym kadłub A320.
Źródło: Materiały prasowe Airbusa
M.in. właśnie dlatego nowe Airbusy produkowane w Europie przekazywane są klientom w dwóch miejscach: niemieckim Hamburgu oraz francuskiej Tuluzie, a o miejscu odbioru maszyny decyduje jej model oraz region świata, z którego pochodzi klient.

Skracając długą historię, pomimo misternego podziału obowiązków między fabrykami, ciekawsza do zwiedzania jest hamburska filia, gdyż jej zwiedzanie trwa ok. 2,5 godziny (z czego 2 godziny "w terenie") w cenie 23,90 euro (ulgowy za 20,90), podczas gdy w Tuluzie jest to raptem 1,5 godziny, z czego niemal połowa to film i prezentacja, wszystko w dużo bardziej "muzealnym" stylu.

I właśnie niemiecki kierunek wybrałem na uczczenie dobicia do stu lotów w moim życiu.

Zwiedzanie rozpoczyna się od zbiórki przed Periportem, na lewo od wschodniej bramy
Z przyczyn bezpieczeństwa  w trakcie zwiedzania obowiązuje wiele (oczywistych i intuicyjnych) przepisów, lecz także jeden bardzo wymagający - zakaz robienia zdjęć, co w praktyce oznacza również brak możliwości korzystania z telefonów.

W trakcie zwiedzania, jedna z Chinek z mojej grupy wyciągnęła komórkę, by sprawdzić wiadomości. Nie minęło 10 sekund nim jeden z "opiekunów" (każda grupa oprócz przewodnika otrzymuje także 1-2 osoby pilnujące porządku) w kulturalny, lecz dość jednoznaczny sposób przypomniał o bezwzględnym zakazie robienia zdjęć.

Właśnie dlatego zdjęcia zamieszczone w tym artykule w większości pochodzą z materiałów prasowych firmy.

Teren fabryki jest gigantyczny. Stwierdzenie, że jest wielkości małego miasta byłoby niedopowiedzeniem - to miasto było całkiem spore! Stąd konieczność przemieszczania się autobusem pomiędzy praktycznie każdym etapem zwiedzania
Źródło: Materiały prasowe Airbusa
Po zbiórce i przejażdżce autobusem, wprowadzono obie grupy (jednocześnie odbywało się zwiedzanie po angielsku i niemiecku) do sali kinowej i zaprezentowano kilka typowo promocyjnych filmików, po których nastąpiła krótka opowieść o niekwestionowanej wyższości Airbusa nad Boeingiem. ;-)

Całe zwiedzanie prowadził, pochodzący z Polski, na oko 80-letni, Pan Heinrich Pielasch, który karierę w firmie zaczynał kilkadziesiąt lat temu, a po przebrnięciu przez wszelkie możliwe szczeble, zamiast odejść na emeryturę, postanowił dzielić się swoją olbrzymią pasją ze zwiedzającymi. W dużej mierze to właśnie jemu zawdzięczam fantastyczne wspomnienia, więc jeśli będziecie mieli wybór, nie wahajcie się nad wyborem tego przewodnika (który prowadzi również zwiedzanie w języku polskim).

W którym innym miejscu na świecie można spotkać "wąskie kadłuby" wszelkich, w tym bardzo egzotycznych, przewoźników z całego świata?
Źródło: Materiały prasowe Airbusa
W trakcie zwiedzania, w wolnych chwilach, próbował z każdym członkiem wycieczki zamienić choć kilka słów. W jego opowieściach nie brakowało też ciekawych anegdot. Moja ulubiona?

"Bardzo łatwo zarabiać tu duże pieniądze i zrobić wielką karierę. Za to dostać miejsce parkingowe - niebywale ciężko!"

Nieustannie powtarzał też jak strasznie mało czasu mamy. I faktycznie, grafik był bardzo napięty, wyliczony co do minuty. W każdym z hangarów mógłbym spędzić godziny wpatrując się w powstające lub naprawiane maszyny, lecz na ogół do dyspozycji mieliśmy zaledwie kilka-kilkanaście minut w każdym z nich (odwiedziliśmy pięć czy sześć).

Źródło: Materiały prasowe Airbusa
Produkcja odbywa się w kilku różnych systemach; w niektórych hangarach maszyna jest nieruchoma od początku do końca procesu produkcyjnego, podczas gdy w innych się przesuwa, podobnie jak jest to w fabrykach samochodowych. Różni się za to tempo poruszania - tutaj są to przemieszczenia rzędu kilku centymetrów dziennie.

Ogromne wrażenie robi spokój i porządek panujący we wszystkich halach. Żadnych zapodzianych części, resztek kartonów czy porzuconych narzędzi - czysto jak w szpitalu!

Malowanie następuje dopiero pod sam koniec procesu produkcyjnego, jednak dzięki statecznikom pionowym od samego jego początku wiemy, do którego przewoźnika trafi dany "ptaszek" ;-)
Źródło: Materiały prasowe Airbusa
Jednym z potężnych atutów zakładu w Hamburgu jest możliwość zobaczenia w nim "klejnotu w koronie" Airbusa - gigantycznego A380. Istnieje spore ryzyko zakończenia produkcji tej maszyny w ciągu kilku najbliższych lat, więc postanowiłem nie zwlekać.

W odróżnieniu od spektakularnego tempa produkcji rodziny A320, której przedstawicieli było na pęczki na każdym rogu, Super Jumbo spotykany jest raczej w pojedynczych egzemplarzach.

W trakcie mojej wizyty składane sztuki były na stosunkowo wczesnych etapach montażu, jednak jako rekompensatę, miałem okazję podziwiać z bliska gotowe A380 (m.in. w barwach Singapore Airlines oraz Qantas) w hangarze służącym naprawom i okresowym przeglądom.

Źródło: Materiały prasowe Airbusa
Był to niestety ostatni punkt zwiedzania, które choćby trwało i cały dzień, z całą pewnością i tak wydałoby się za krótkie. Co ciekawe, do ostatniego hangaru wchodziliśmy w miejscu, w którym znajduje się zakładowa stołówka/restauracja. Przez kilkanaście sekund łudziłem się na apetyczne zakończenie wycieczki...

Ból rozstania trochę uśmierzył fakt, że do miasta można wrócić na dwa sposoby; autobusem (tak przyjechałem) lub dojechać autobusem do najbliższej przystani tramwaju wodnego i dalej kanałem z bryzą na twarzy (tak wracałem).

Orzeźwiająca przejażdżka promem to wspaniała alternatywa dla dusznego autobusu, szczególnie w letnie, upalne dni
Jeśli tylko będziecie mieli okazję, nie wahajcie się i koniecznie odwiedźcie Airbusa - zdjęcia i słowa oddają 10% ekscytacji, która w trakcie zwiedzania nie pozwalała mi ani na sekundę podnieść szczęki z podłogi. Taką radość i frajdę ciężko porównać do czegokolwiek innego, nie licząc pierwszej wizyty dziecka w sklepie z cukierkami.

Gwarantuję, że nawet jeśli nie jesteście avgeekami, kunszt inżynierii i bliskość spektakularnych maszyn zrobią wrażenie na każdym!

Wiedzieliście wcześniej, że Hamburg dysponuje nie tylko światowej klasy portem, ale i ogromną fabryką samolotów?

Udostępnij:

1 komentarz:

  1. Hamburg / Toulouse are well-known - what I did not know until recently is that there is a factory in Bremen, and it offers tours too (once a week).

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Odlotowe Podróże | Powered by Blogger
Design by SimpleWpThemes | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com