Jeśli kiedykolwiek stworzę dział "Problemy pierwszego świata", to daję słowo, że ten post zajmie w nim zaszczytne miejsce na szczycie.
Jeśli jednak absurd tytułu Was nie przeraża, prawdopodobnie znacie ten dylemat. Karty pokładowe występują w formie elektronicznej lub papierowej. Choć te drugie powoli odchodzą do lamusa (a może właśnie dlatego), do ich wyglądu przywiązuję szczególną uwagę.
|
Brak kolejki do check-inu? Pewnie jest zamknięty! Cięcie kosztów sprawia, że przewoźnicy zachęcają podróżnych do korzystania z automatycznych kiosków. Można przy nich wydrukować karty pokładowe, a bagaż nadać w specjalnie oznaczonych stanowiskach "Bag drop" |
Jako że w większości tanich linii drukowanie kart na lotnisku jest dodatkowo (słono) płatne, a nawet lecąc linią klasyczną chęć drukowania papierowych "boardingów" czy to w check-inie, czy automacie, zabiera czas, który moglibyśmy spędzić w domu czy hotelu np. dłużej śpiąc.
Oczywiście mowa o sytuacji, gdy podróżujemy wyłącznie z bagażem podręcznym i moglibyśmy odprawić się online w domu, a na lotnisku iść prosto do kontroli bezpieczeństwa.
|
Ominięcie takich kolejek to oszczędność nawet 40 minut |
Jednak gdy nadaję bagaż lub z innych powodów (np. braku możliwości odprawy online) i tak muszę udać się do stanowiska odprawy, z radością patrzę na stare, poczciwe wydruki na grubym papierze.
Jest też dobra informacja; część automatycznych kiosków do odprawy również drukuje karty na takim charakterystycznym papierze.
|
Na warszawskim Okęciu w takich automatach otrzymacie "bordingi" pożądanej jakości |
Niestety zazwyczaj dostaniecie wydruk na zwykłym papierze termicznym, podobnym do tego z paragonów, który szybko blaknie i jest cienki, więc łatwo go uszkodzić jeszcze przed odlotem.
|
U góry tani papier termoaktywny i, dla porównania, pod spodem klasyczny, gruby |
Z kolei jeśli już otrzymacie karty pokładowe i chwalicie się zdjęciami z podróży z biletami w ręku, koniecznie pamiętajcie o zamazywaniu: numeru rezerwacji (o ile znajduje się na karcie), numeru biletu elektronicznego (napis "ETKT" i długi ciąg cyfr), imienia i nazwiska, a dla pewności także kodu kreskowego.
Te elementarne dane pozwalają niepożądanej osobie bez większego trudu przejąć (lub skasować) naszą rezerwację, zamówić specjalny posiłek (np. dziecięcy) i zamówić dla nas asystę lotniskową (czyli jazdę po lotnisku na wózku inwalidzkim w towarzystwie pracownika lotniska).
|
By mieć spokojne wakacje, a uśmiech nie schodził nam z twarzy aż do ich końca, lepiej być ostrożnym z udostępnianiem danych umożliwiających dostęp do naszej rezerwacji online |
Podobne "atrakcje"
przytrafiły się posłowi Dominikowi Tarczyńskiemu, na dodatek wyszedł na jaw fakt, iż leciał w inne miejsce niż podał oficjalnie...
Karty pokładowych często są dla mnie pamiątką unikatowych, niezapomnianych lotów. Stąd moje dążenie, by nie wyblakły po kilku tygodniach i jak najdłużej stanowiły świadectwo niepowtarzalnych podróży.
Przywiązujecie wagę do rodzaju papieru, na którym wydrukowano Wasze "boardingi"?