środa, 27 grudnia 2017

Sinsheim - muzeum techniki warte grzechu

Zacznę nietypowo, wyznaniem: właściwie wszystkie wyjazdy, w których biorę udział, planuję samodzielnie. Złośliwi zarzucą mi manię kontrolowania wszystkiego, lecz sam wolę myśleć, że mam na tyle wprawy, że ze względu na spore doświadczenie w tej materii, organizacja planu zajmie mi znacznie mniej czasu i wysiłku niż moim znajomym. Wiem na które aspekty zwrócić szczególną uwagę, czego się wystrzegać.

Ten wyjazd był zupełnie inny i zaczął się dość nieśmiało. W czasie wymiany polsko-niemieckiej, na której byłem kilka lat temu w Norymberdze, Alex, mój partner z wymiany, zapytał, co chciałbym robić w dzień wolny. "Jak to co? Spotting na pobliskim lotnisku!".

Pierwszy widok po wyjściu z samochodu i od razu wiedziałem, że czeka mnie fantastyczny dzień!

Udostępnij:

wtorek, 12 grudnia 2017

Recenzja: McDonald's na lotnisku w Gdańsku

Choć "recenzowanie" McDonalda, czy jakiegokolwiek innego fast-foodu może średnio wpisywać się w tematykę bloga lub brzmieć jak średnio pasjonująca lektura, otwarciu tego lokalu na gdańskim lotnisku przyglądam się od dłuższego czasu z zapartym tchem.

Na kilka dni przed otwarciem
Nie wynika to z mojej sympatii do wysoko przetworzonej żywności, lecz całego zaplecza ekonomicznego otaczającego to wydarzenie.
Udostępnij:

sobota, 2 grudnia 2017

Lotniskowe "papiery wartościowe" - w poszukiwaniu jakości

Jeśli kiedykolwiek stworzę dział "Problemy pierwszego świata", to daję słowo, że ten post zajmie w nim zaszczytne miejsce na szczycie.

Jeśli jednak absurd tytułu Was nie przeraża, prawdopodobnie znacie ten dylemat. Karty pokładowe występują w formie elektronicznej lub papierowej. Choć te drugie powoli odchodzą do lamusa (a może właśnie dlatego), do ich wyglądu przywiązuję szczególną uwagę.

Brak kolejki do check-inu? Pewnie jest zamknięty! Cięcie kosztów sprawia, że przewoźnicy zachęcają podróżnych do korzystania z automatycznych kiosków. Można przy nich wydrukować karty pokładowe, a bagaż nadać w specjalnie oznaczonych stanowiskach "Bag drop"
Jako że w większości tanich linii drukowanie kart na lotnisku jest dodatkowo (słono) płatne, a nawet lecąc linią klasyczną chęć drukowania papierowych "boardingów" czy to w check-inie, czy automacie, zabiera czas, który moglibyśmy spędzić w domu czy hotelu np. dłużej śpiąc.

Oczywiście mowa o sytuacji, gdy podróżujemy wyłącznie z bagażem podręcznym i moglibyśmy odprawić się online w domu, a na lotnisku iść prosto do kontroli bezpieczeństwa.

Ominięcie takich kolejek to oszczędność nawet 40 minut
Jednak gdy nadaję bagaż lub z innych powodów (np. braku możliwości odprawy online) i tak muszę udać się do stanowiska odprawy, z radością patrzę na stare, poczciwe wydruki na grubym papierze.


Jest też dobra informacja; część automatycznych kiosków do odprawy również drukuje karty na takim charakterystycznym papierze.

Na warszawskim Okęciu w takich automatach otrzymacie "bordingi" pożądanej jakości
Niestety zazwyczaj dostaniecie wydruk na zwykłym papierze termicznym, podobnym do tego z paragonów, który szybko blaknie i jest cienki, więc łatwo go uszkodzić jeszcze przed odlotem.

U góry tani papier termoaktywny i, dla porównania, pod spodem klasyczny, gruby
Z kolei jeśli już otrzymacie karty pokładowe i chwalicie się zdjęciami z podróży z biletami w ręku, koniecznie pamiętajcie o zamazywaniu: numeru rezerwacji (o ile znajduje się na karcie), numeru biletu elektronicznego (napis "ETKT" i długi ciąg cyfr), imienia i nazwiska, a dla pewności także kodu kreskowego.

Te elementarne dane pozwalają niepożądanej osobie bez większego trudu przejąć (lub skasować) naszą rezerwację, zamówić specjalny posiłek (np. dziecięcy) i zamówić dla nas asystę lotniskową (czyli jazdę po lotnisku na wózku inwalidzkim w towarzystwie pracownika lotniska).

By mieć spokojne wakacje, a uśmiech nie schodził nam z twarzy aż do ich końca, lepiej być ostrożnym z udostępnianiem danych umożliwiających dostęp do naszej rezerwacji online
Podobne "atrakcje" przytrafiły się posłowi Dominikowi Tarczyńskiemu, na dodatek wyszedł na jaw fakt, iż leciał w inne miejsce niż podał oficjalnie...

Karty pokładowych często są dla mnie pamiątką unikatowych, niezapomnianych lotów. Stąd moje dążenie, by nie wyblakły po kilku tygodniach i jak najdłużej stanowiły świadectwo niepowtarzalnych podróży.

Przywiązujecie wagę do rodzaju papieru, na którym wydrukowano Wasze "boardingi"?

Udostępnij:

Copyright © Odlotowe Podróże | Powered by Blogger
Design by SimpleWpThemes | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com