czwartek, 9 listopada 2017

Wulkany bez ognia i rysunki sprzed tysięcy lat

Z moich postów o Starym Mieście w Baku oraz atrakcjach wokół miasta wiecie już pewnie dość dobrze jak ognistym krajem jest Azerbejdżan, więc tym razem obędzie się bez ani jednego wystrzału płomienia.

Azerbejdżan to nie tylko morze, ale i góry (w tym bardzo wysokie)
Taką odskocznię oferuje Gobustan skrywający petroglify (rysunki wyryte w skale) sprzed ok. 12 tysięcy lat.

Po dwugodzinnej, niemal stukilometrowej, podróży autobusem, twardych negocjacjach z lokalnymi taksówkarzami i kilkuminutowej przejażdżce wysłużoną Ładą, docieram przed muzeum opowiadające o prehistorycznych ludach, których dziedzictwo odkryto w okolicy.

Z jednej strony dzięki informacjom podanym w muzeum mogę (bez wcześniejszej lektury) poznać historię żyjących tu plemion oraz lepiej zorientować się na czym polega unikatowość petroglifów, które wkrótce zobaczę.

Byłem pod wrażeniem stanu, w jakim zachowane są narzędzia sprzed wielu tysięcy lat. Bez żadnego dodatkowego opisu, na pierwszy rzut oka można określić ich zastosowania

Z drugiej zaś, nie do końca wiem co o nim myśleć, widząc takie ekspozycje:



Muzeum miało kilka ciekawych ekspozycji, ale nawet zagłębiając się w opisy wszystkich eksponatów, spędzenie w nim więcej niż pół godziny było niemożliwością. Nie rozpaczałem z tego powodu, gdyż od miesięcy byłem ciekaw jak będzie wyglądała główna atrakcja parku.

Gdy tylko dotarłem do wyjścia z budynku, mój, na oko 70-letni, kierowca z ogromną werwą pokazywał, by wskakiwać do samochodu i jechać stromą, krętą drogą w stronę petroglifów. W takim razie "do wozu"!

"Witamy w epoce Flinstone'ów!"
Nie są to typowe góry, a raczej coś przypominającego płaskowyż z ogromną ilością głazów narzutowych.


Z parku rozpościera się panorama na Morze Kaspijskie oraz niemal płaskie ziemie dookoła.

Niewyraźny zarys Morza Kaspijskiego (będącego de facto jeziorem) możecie tu dostrzec po lewej stronie, za namiotem widokowym

Największym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że petroglify spotykałem na każdym kroku, na niemal każdej skale, bez tabliczek czy innych "ostrzeżeń"!


Spodziewałem się, że będą skryte we wnętrzach jaskiń, a przynajmniej osłonięte przed niszczycielskim wpływem pogody. Nic z tych rzeczy, 100% pod gołym niebem.


Mając to na uwadze, ciężko nie być pozytywnie zaskoczonym rewelacyjnym stanem poszczególnych dzieł.



Rysunków, od najprostszych do bardziej złożonych, jest tak wiele, że część z nich łatwo przeoczyć lub pomylić ze zwykłymi pęknięciami skał lub zadrapaniami na nich.



Niewyraźne kształty pośrodku kadru to prawdopodobnie sylwetki ludzi trzymających się za dłonie. Naukowcy spierają się, czy obrazują ono plemię, czy też jego zmarłych członków
Nawet jeśli nie przepadacie za górskimi krajobrazami, tym miejscem będziecie zachwyceni. Mógłbym godzinami wpatrywać się w "listy z przeszłości", bo jak inaczej określić sztukę, na podstawie której poznajemy wierzenia i zwyczaje naszych przodków sprzed kilkunastu tysięcy lat?

Gdyby nie ciemne chmury na horyzoncie i chęć powrotu w okolice cywilizacji przed nocą, kontemplowałbym dłuższą chwilę każdy jeden petroglif z osobna.

Ale bordowa Łada już grzała się przed dalszą drogą na... wulkany błotne (tak jak obiecałem - zero ognia w tym odcinku!).

Początkowo gruntowa droga później zmieniła się w kompletne bezdroże, pełne wybojów i pułapek, z których nie ma ucieczki bez wyciągarki. O komforcie jazdy nawet nie wspomnę - wystarczy powiedzieć, że cieszyłem się, gdy po dojechaniu mogłem rozprostować nogi
Gdy teren stał się tak nieprzystępny, że oczekiwałem iż w każdej chwili będzie trzeba wykopywać nasze auto z błota, a przynajmniej iść dalej na piechotę, mój nieustraszony kierowca rozpoczął szturm, jak mi się wtedy wydało, niemal pionowej ściany... w trakcie którego auto się zagrzało i wymagało kilku minut odpoczynku.

Ale kilka minut zwłoki to niska cena za widok, który ukazał się gdy tylko przekroczyliśmy krawędź stromego podjazdu.

"Houston, tu Apollo 11, wylądowaliśmy!"
Wysuszone błoto, zdobiące zbocza wulkanów, jest bardzo twarde, podobnie jak zastygnięta lawa.


Jeśli wciąż nie jesteście przekonani, czy cała paleta szarości na poprzednich zdjęciach to na pewno błoto, to zdjęcie powinno Was przekonać:

Przejście suchą stopą przez środek? Sukcesem będzie powrót do auta w obu butach!


Ilość pagórków kipiących błotem jest zaskakująco duża, od kilkumetrowych po ledwo wystające nad powierzchnię.


Jeśli mamy wystarczające pokłady cierpliwości i jesteśmy gotowi zaryzykować ubrudzenie się, możemy podziwiać wyłanianie się na powierzchnię bąbelków gazu, które odpowiadają za całe zjawisko istnienia "wulkanów bez ognia".

Dzień bez bezpośredniego kontaktu z naturalnymi złożami gazu? Nie w Azerbejdżanie!


Odgłos złowieszczego bulgotania jest wszechobecny, a chwila nieuwagi może zaowocować powrotem do hotelu w maseczce błotnej ;-)



W kwestii naszego "lądownika Apollo" (a może "Sojuz" ze względu na jego radzieckie pochodzenie?), miałem na początku pewne wątpliwości co do jakości naszego pojazdu, zważywszy na fakt, że na wszelkich forach zalecano wziąć auto 4x4, choć i ono może nie dać rady.

Po wszystkim byłem jednak pod wrażeniem osiągnięć radzieckiej techniki motoryzacyjnej i śmiałości kierowcy!

Tereny wokoło są tak dziewicze i zbliżone wyglądem raczej do Księżyca niż Ziemi, że widok na co dzień tak prozaiczny jak samochód, tutaj kompletnie nie pasował
Jadąc do Gobustanu spodziewałem się kilku kresek wydrapanych wewnątrz jaskini i morza błota (które akurat znalazłem), jednak oba odwiedzone przeze mnie miejsca zaparły mi dech i okazały się czymś więcej.

Krajobrazy dookoła wspaniale je dopełniają, czyniąc całe doświadczenie częścią wyprawy porównywalnej z lotem na inną planetę lub podróż w czasie. Tego typu cudów natury jest na świecie kilka, może kilkanaście, na ogół w trudno dostępnych miejscach, więc tym cenniejsza była możliwość odwiedzenia jednego z nich.


Sam należę do osób uwielbiających spektakularne, dziewicze krajobrazy, więc jestem ciekaw Waszego zdania; warto jechać tak daleko dla surowych krajobrazów i potoku błota?

Chcecie być na bieżąco? Polubcie Odlotowe Podróże na Facebooku!

Udostępnij:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Copyright © Odlotowe Podróże | Powered by Blogger
Design by SimpleWpThemes | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com