poniedziałek, 2 stycznia 2017

Overbookingu nie ma, ale też jest fajnie...

To znaczy... tak jakby. Zgodnie z obietnicą, podzielę się szczegółami mojej przygody z długo wyczekiwanym overbookingiem na trasie z Gdańska do Krakowa (wylot 8:50), a tak naprawdę jego zaskakującym brakiem.

LOT proponuje ochotnikom 125 euro w przypadku zmiany trasy z powodu overbookingu, podczas gdy na kilka dni przed lotem bilety w jedną stronę kosztowały ponad 700 zł sztuka (czyli więcej niż koszt najtańszego biletu na tej trasie razem z ewentualnym odszkodowaniem). Na dodatek szansa/ryzyko nie dotarcia na lotnisko kilku osób na poranny rejs, szczególnie zimą, wydaje się całkiem wysokie, co w tej sytuacji czyniłoby overbooking dość rozsądnym pomysłem.

Embraer 170 w barwach linii, której gościem miałem być na trasie do Krakowa
Gdy podszedłem do stanowiska odprawy i zapytałem, czy na locie do Krakowa jest overbooking i przypadkiem nie poszukują ochotników, pani uraczyła mnie szerokim uśmiechem i poprosiła o chwilę, by skonsultować się ze swoją koleżanką ze stanowiska obok. Reakcja, którą oceniłem jako "TAK!!!",okazała się oznaczać niepewność lub niezrozumienie mojego pytania, gdyż chwilę później uzyskałem odpowiedź, że sprzedane są wszystkie miejsca do ostatniego, ale ani jednego ponad pojemność samolotu.

Odebrałem kartę pokładową i z opuszczoną głową udałem się w stronę kontroli bezpieczeństwa. Od tego momentu wszystko wydawało się być najzwyczajniejsze w świecie; krótka kolejka, pustawa hala odlotów (jak zwykle o tej godzinie) i zapowiadane niewielkie opóźnienie obu rejsów LOTu; mojego LO3503 oraz LO3832 do Warszawy.

Pusty terminal to o tej porze, po porannym szczycie, nic nadzwyczajnego
Gdy godzina odlotu zaczęła się zbliżać nieubłaganie, a żadnego z samolotów z logiem żurawia wciąż nie było w zasięgu wzroku, spojrzałem na FlightRadar i uspokoiłem się - "mój" właśnie lądował, ale "Warszawy" nie znalazłem. "No trudno, na szczęście to nie mój problem" - pomyślałem.

I tu zaczyna się cała przygoda. Loty krajowe linii regularnych to przede wszystkim dowożenie pasażerów na przesiadki. Wszelkie opóźnienia to koszty odszkodowań, przenoszenia na inne loty, kwaterowania w hotelach na czas oczekiwania itp., więc ich punktualność jest priorytetem.

Stąd wynikło zamieszanie w postaci przesunięcia samolotu z lotu do Krakowa na lot do Warszawy. Dla mnie oznaczało to dalsze oczekiwanie, opisane lakonicznie na monitorach "Następna informacja o 9:45". Szybka analiza sytuacji i oczy zaczęły mi się świecić na myśl o "happy endzie" w postaci odszkodowania za opóźnienie. Koncert dopiero na 20., więc nigdzie mi się specjalnie nie spieszyło.

Po lewej Saab 340 przed lotem do Radomia - nie mogę się doczekać aż sam przetestuję tę unikatową trasę
Niestety sytuacja się trochę skomplikowała i lot został odwołany, gdyż maszyna, która miała go wykonać, utknęła w Krakowie z powodu problemów z hermetyzacją kabiny. W momencie, gdy pojawiła się informacja o takim obrocie spraw, podziwiałem drużynę Lechii Gdańsk wsiadającą do samolotu do...Radomia (lecieli na mecz z Koroną Kielce). Wśród zawodników oczywiście słynny "Walduś", czyli Sebastian Mila!
Card
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, iż miałem świadomość, że w ciągu całego dnia na loty do Krakowa z przesiadką w Warszawie zostało kilka miejsc, więc byłem przekonany, iż linia podstawi autokar lub rozwiąże problem w inny sposób niż propozycja lotu następnego dnia... A jednak nie!

Po wielkich negocjacjach dowiedziałem się w kasie LOTu, że autobusu nie będzie, a jedyne wolne miejsca (w powalającej liczbie całych trzech sztuk) są w samolocie lądującym w Balicach o 20:35, podczas gdy koncert Enrique Iglesiasa zaczynał się o 20. Za plecami tłum krzyczących, płaczących i mocno poruszonych współpasażerów, z których większość również wybierała się na ten sam koncert. Podejmuję decyzję o rezygnacji z biletów i podróży własnym samochodem. Może nie było to najlepsze rozwiązanie, ale żadne lepsze nie pojawiło się na horyzoncie.

By móc ubiegać się o odszkodowanie za odwołany lot oraz zwrot za niewykorzystany bilet, musiałem udać się do check-inu po oświadczenie o zaistniałej sytuacji. Podróż autem z Trójmiasta do stolicy Małopolski to przynajmniej 6 godzin przy korzystnych warunkach, a musiałem jeszcze dotrzeć taksówką do domu po samochód, więc każda minuta była na wagę złota.

"Proszę poczekać, skończyły się nam bloczki do zaświadczeń". Wyobraźcie sobie moją minę...

Na szczęście menedżer zmiany wraz z niezbędnymi drukami pojawił się po dosłownie kilku minutach, a niesamowicie profesjonalna Pani błyskawicznie wystawiła mi wszystkie niezbędne dokumenty, oferując również darmową taksówkę. Nawet nie wiedziałem, że mi przysługuje, więc byłem pozytywnie zaskoczony tą dobrowolną propozycją, z której oczywiście skorzystałem.

Z kwitami i bagażem w ręku, sercem wyskakującym z piersi oraz duszą na ramieniu pobiegłem w stronę taksówek. Na szczęście kierowca zrozumiał powagę sytuacji. ;-)

Dla zainteresowanych, udało mi się dotrzeć na koncert na czas i zdecydowanie było warto!

Enrique Iglesias w trakcie koncertu w Krakowie
Tauron Arena była wypełniona do ostatniego miejsca - koncert wyprzedano


Na plus zdecydowanie profesjonalizm pań w kasie i check-inie, które nie dość, że profesjonalne, były szczere i sympatyczne, co było kojące w tak napiętej sytuacji.

Na duży minus zaliczam brak komunikatu o odwołaniu lotu i przeprosin, a zamiast tego lakoniczny napis na tablicy odlotów "odwołany". Przeprosiny nic nie kosztują, a rozgoryczenie porzuconych pasażerów było naprawdę spore.

Jeśli LOT chce być linią, która może oczekiwać wygórowanych stawek za swoje usługi, powinna bardziej przyłożyć się do "opieki" nad pasażerami w momentach, gdy nie wszystko idzie zgodnie z planem. Właśnie takie sytuacje pozwalają odróżnić się od tanich linii przeważnie pozbawionych marginesu na błąd.

Parafrazując cytat z filmu, na którym wychowały się pokolenia młodych Polaków "Overbookingu nie ma, ale też jest fajnie...". A przynajmniej mam taką nadzieję, bo choć wniosek o odszkodowanie jest w trakcie rozpatrywania, wina linii lotniczej wydaje się ewidentna.

Gdy tylko dostanę odpowiedź, z pewnością podzielę się wrażeniami z całego procesu.

Znaleźliście się kiedyś w podobnej sytuacji? Jaka byłaby Wasza reakcja?
Udostępnij:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Copyright © Odlotowe Podróże | Powered by Blogger
Design by SimpleWpThemes | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com