Od ostatniego wpisu zdążyłem spędzić kilka dni w Budapeszcie, z czego zdam relację później, jednak dwie myśli nie dają mi spokoju:
1) Jak to możliwe, że do tak chętnie odwiedzanego przez turystów z Europy i dalekiej Azji nie ma ani jednego lotu z Ameryki Północnej?!
2) Miasto cenowo i turystycznie zdecydowanie zasługuje na wyrazy uznania, gdyż pod względem obu tych kwestii jest niesłychanie atrakcyjne, jednak poza lotami z Warszawy (Wizzair i LOT) nie ma z Polski żadnych połączeń do niego. Wizzair, którym leciałem, pękał w szwach.